Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:647.12 km (w terenie 318.00 km; 49.14%)
Czas w ruchu:29:31
Średnia prędkość:21.92 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:80.89 km i 3h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
158.35 km 50.00 km teren
07:03 h 22.46 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

WaypointRace 2011

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 01.06.2011 | Komentarze 3

Poranek ciężki :)
Zbieramy się z Niewe i ruszamy na kołach do Pruszkowa. Dojazd dobrze zrobił mi na moje samopoczucie i nastawienie do świata szybko się zmienia.
Na starcie sporo znajomych. Jest Radek, Janek, Damian, Marek, Drzewek z synem i Jacek z żoną.
Początek to przejazd przez miasto niczym Masa Krytyczna.
Potem rozdanie map. Radek, jako miejscowy, szybko ustala kolejność punktów i w drogę.

PK 1 Kanie: kępa drzew na łące
Lecimy wzdłuż torów. Radek prowadzi. Zjazd z nasypu i zaczyna się ostra przeprawa - pokrzywy, trawy, bagna i bieg z rowerem pod pachą. Na punkt docieramy chyba nie najlepszą drogą, ale ważne że skutecznie. Radek i Niewe zyskali trochę przewagi i gdy ja docieram na PK oni już jadą na kolejny. Na punkcie znajduje bidon i po niebieskiej zawartości wiem, że to zguba Niewe. Jadę z nim już do końca.

PK 13: Olesin: ambona myśliwska
Zanim wygramoliłem się z tych trwa i bagien ledwo widzę lampkę Niewego i Radka. Jeden zakręt, drugi i chłopaki uciekają. Ja zostaję z Jankiem. Błędnie skręcamy i szansa na dogonienie chłopaków tryska. No cóż. Trza się skupić i zacząć nawigować samemu. Lecimy na Nadarzyn asfaltem. Janek zostaje z tyłu. Na przejeździe przez katoicką Janek zrywa łańcuch. Dalej jadę już sam. PK szybko znaleziony wraz z innymi uczestnikami. Dalej jadę z nowopoznanym Kazikiem ;)

PK 11: Zalesie: Łąka
W miarę szybko przelatujemy asfaltami do katowickiej i kawałek dalej odbijamy na drugą stronę. PK znaleziony dzięki innemu zawodnikowi, który wychodził właśnie z krzaków. Na PK dostaliśmy namiary na punkt będący bonusem (30 min do klasyfikacji). W pierwszej chwili chciałem to odpuścić, ale mój kompan chciał jechać. Dałem się namówić, choć nic mi to nie dało. Bonus znajdujemy w miarę szybko, głównie dzięki koledze, który podłączył się do nas. Później okaże się, że był to Theli.

PK 10: Grzmiąca: mostek
Na kolejny PK jedziemy oddzielnie. Theli wystrzlił wcześniej, a Kazik mi uciekł jak spotkałem z przeciwka Damiana. Zatrzymałem się i w kilku słowach wskazałem, gdzie był punkt bonusowy. Podobno nawet pomogło mu to w zdobyciu go ;) Znowu kawałek katowicką, gdzie dochodzę Kazika, a potem Thelego. Razem zaczynamy szukać tego cholernego mostku. Oczywiście znowu pokrzywy, łażenie po bagnach, wielkie psy i mało uprzejmi miejscowi, którzy dają krótką, choć precyzyjną wskazówkę – w lewo i potem w lewo ;) Jedziemy we trzech, ale według mnie znowu ujechaliśmy za daleko. Wracam sam i znajduję małą przecinkę w trawie, gdzie był PK.

PK 9: Many: skrzyżowanie ścieżki ze strumieniem
Dalej jadę już sam. Zaczyna padać. Trochę na około wylatuję za szosę, gdzie cisnę do miejscowości Many, którą kojarzę z zeszłego roku. Skręcam prawidłowo i dzięki kolejnym uczestnikom znajduje PK, gdzie grasują roje komarów.
PK 12: Krakowiany: w wąwozie
Kolejny PK ma być wzdłuż czerwonej linii. Wiem od poprzedników, że będzie to na końcu wąwozu. Jadę jak po sznurku. Z przeciwka mijam się z Jankiem. Odbijam PK i przy okazji zjadam kilka ciastek o harcerzy. Powoli głód zagląda mi w oczy. Wracam tą samą drogą do szosy.

PK 8: Michrów: mogiła
Nic ciekawego. Banalny punkt, szybko zdobyty po przejechaniu strumienia i późniejszym taplaniu się w piachu.

PK 7: Łoś: skraj bagna, koniec ścieżki
W drodze na PK, po przekroczeniu szosy krakowskiej, robię popas pod sklepem. Szybka bułka, parówka i baton. Trochę to czasu zajęło, ale musiałem czymś zapełnić żołądek. Spotykam sympatyczne uczestniczki, od który próbuję dowiedzieć się coś na temat kolejnych punktów. Niestety do niczego mi się to nie przydało. Na PK postanawiam dojechać żółtym szlakiem. Bałem się wjechać w las zwykłą przecinką, co okazało się wielkim błędem. Szlak był nieprzejezdny, zarośnięty, z błotem po osie. Udaje się znaleźć PK, z którego powrót był banalny, szkoda, że tak nie zacząłem. Wjeżdżając z PK śmignął mi Kazik, którego doszedłem przed kolejnym PK.

PK 6: Bogatki: kępa drzew nad Jeziorką
Jadę zgodnie z mapą. Znajduję zjazd z drogi, znajduję niebieski szlak i znajduję Kazika z przeciwka. Mówi, że dalej nic nie ma i wracamy. Szukamy i szukamy i nic. Czas nas już goni i opuszczamy ten punkt. Teraz widzę, że Kazik dobrze jechał i gdybym się posłuchał się i nie zasugerował może bym to cholerstwo znalazł.
Mamy ok. 40 min i ok. 30 km do bazy. Asfaltami jedziemy już na miejsce. Nie ma czasu na kolejne punkty. Kazik ledwo utrzymuje się na kole. Na zmianę nie mam co liczyć. Dociągam go do samej mety.
Wynik w porównaniu z Radkiem i Niewe (mają komplet) słaby. Parę błędów popełnionych, ale tak naprawdę pierwszy raz jechałem w własną nawigacją i bez pomocy Niewego. Zrobiłem dużo km, ale mocy starczyło. Gdyby nie czas spokojnie zrobiłbym komplet ;)

Na mecie piwko, pogaduchy, tombola, na której nic nie wygrywamy.
Po wszystkim uciekam z Jankiem do Wa-wy. Uciekam, bo u Radka szykuje się niezłe afterparty. Wiedząc jak to się skończy, wolę wrócić. Jedziemy do WKD, jedząc po drodze jeszcze kebaba. Z Zachodniego na kołach do domu. I tyle, kolejny może będzie Bikeorient no i Harp ;)
Kategoria zawody


Dane wyjazdu:
43.93 km 0.00 km teren
01:56 h 22.72 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

piątek, jak to zwykle piątek

Piątek, 27 maja 2011 · dodano: 01.06.2011 | Komentarze 2

Jak zwykle trza się gdzieś zarejestrować :) Tym razem na WPR. Wcześniej łapie się z Niewe na Woli. Jedziemy przez centrum i moją pracę (zapomniałem kabelka) do Pruszkowa. Chcąc zaoszczędzić czasu korzystamy z luksusu jakim jest WKD. Nie mamy oczywiście żadnych biletów. Chciałem być "correct" i poszedłem do maszynisty kupić bilety (2 osoborowery). Usłyszałem 20 PLN !!!!!! Krzyknąłem ILE?????? Po czym maszynista, bez żadnych wyjaśnień wyrzucił mnie z kabiny, trzaskając drzwiami - to się nazywa kultura i szanowanie Klienta. Może przez pracę w korporacji mam spaczony gust, ale to było poniżej pasa.
No cóż, pojechaliśmy dalej na gapę ;)
Na miejscu szybka rejestracja i spotkanie z Radkiem. Nie mogło obyć się bez spożycia dwóch głębszych (zdjęcia chyba tym razem nie mam, ale ma je napewno Niewe i Radek ;)
Dalej szybkim tempem do Niewe, gdzie mamy bazę ;)
Taki wieczór nie mógł skończyć się normalnie. Wpada do nas brat Niewego oraz Rooter. Dłuuuuuugo kompletujemy sprzęt. Rano nie mam ochoty na żadne ściganie ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
87.50 km 50.00 km teren
04:03 h 21.60 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

pracująca niedziela ;)

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 23.05.2011 | Komentarze 0

Rano wstałem i pojechałem do siostry na śniadanie. Trochę nas to rozleniwiło, ale kole 12 udało się wybrać na zwiedzanie KPN ze Szwagrem. W lesie przyjemnie, ale roje komarów. Po jakimś czasie chcieliśmy uzupełnić płyny na Roztoce, ale zamknięte ;) Środek sezonu, środek dnia i komuś zachciało się przerwy. Jedziemy więc dalej do sklepu. Powrót asfaltem, gdzie Szwagro opanował jazdę na kole, co skutkowało podróżowaniem z prędkością ok 30 km/h.
Wieczorem samotny powrót na Bemowo.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
60.00 km 20.00 km teren
02:35 h 23.23 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

kolejny udany piątek

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 23.05.2011 | Komentarze 0

Powoli mamy z Niewe nową świecką tradycję - piątkowe kręcenie połączone z degustacją. Ustawka na Bemowie. Potem na Tarchomin, gdzie miałem odbiór poczty. Drugi cel - nowa ścieżka nad Wisłą po praskiej stronie. Szybką ją znajdujemy, ale w połowie drogi, przed Stadionem Narodowym, gubimy się - nie wiemy jak pokonać kanałek i wrócić na ścieżkę. Na szczęście z przeciwka pomykała Che, która pokazała nam co i jak. Ścieżka całkiem spoko. Zobaczyłem miejsca nad Wisłą, których nigdy nie widziałem.
Z racji, że już długo jeździliśmy, strasznie nam w gardle zaschło. Cel jeden i oczywisty - Rura. Tam spożyliśmy kilka głębszych. Powrót przez Żoliborz, w celu odstawienia na rogatki Niewego i Che.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
80.22 km 73.00 km teren
03:39 h 21.98 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazovia Legionowo Giga

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 1

Miał być miło spędzony dzień na rowerze, a wyszło jak zawsze. Mieliśmy jechać na kołach, ale pogoda, inne plany i dupa. Jedziemy jak zwykle z Niewe autem. Na miejscu szybki rozładunek i poszukiwania tzw. trytytek (fajne słowo) do numeru startowego. Koło biura zawodów spotykamy: Radka z nowym kolegą Jurkiem, Pawła, Marcina i oczywiście Che. Krótka wymiana zdań i jedziemy na rozgrzewkę, połączoną z wypróżnianiem.
Ustawka w sektorach i start. Początek dosyć szybki. O dziwo nic nie piecze, nic nie boli i daję radę przejechać pierwszą rundę nie tracąc dużo miejsc. Potem była druga runda. Po rozjeździe na Giga była i trzecia ;) Trochę to nudne, ale jak noga podaje to jest przyjemność, a nie narzekanie. Po rozjeździe robi się luźniej. Tym razem na Giga łapię kilku gości. Po jakimś czasie wyprzedzam ich i jadę prawie 30 km jako pierwszy. Jeden z nich próbował nawet dać mi koła, ale odpuścił i znowu byłem jako pierwszy. Zaczyna mocniej padać i robi się śliskie błoto, ale moje gumy jakoś się trzymają. NA 5 km przed metą wyskakuje zza pleców jakiś kozak, co się wiózł na kole. Mocno ciśnie, ale na ostatnich podjazdach przed metą zostaje w tye. No i na ostatniej prostej, tych dwóch z tyłu koncertowo mnie objeżdża. Fajnie być tak wyruchanym bez przyjemności ;) No ale cóż.
Na mecie widzę Radka, który już czeka. Pytam się ile, a on kilka minut :( No cóż bywa. Czekamy na Niewe i Che. W międzyczasie przyjeżdża Yurek. Wymieniając ksywę Che jakiś koleś się odwraca i mówi, że też na nią czeka. Myślę, niezłe ma zaplecze dziwucha ;) Potem okazuje się, że to był przesympatyczny Fascik.
Nagle podchodzi do mnie jeden z tych kozaków z tyłu. Dziękuje za koło i zapewnia, że jakbyśmy cisnęli o pudło to by mi oddał miejsce. Miłe to, ale na szczęście jeżdżę tylko dla funu i pozostało mi tylko przybić piątkę.
Przybywa Che, a potem Niewe. Brzydko to zabrzmi, ale w końcu udało mi się wsadzić Che kilka minut. O Niewe nie wspomnę, bo szkoda gadać ;)
Potem zaczyna się trzęsienie z zimna. Nie przeszkadza to jednak na długie czekanie na dekorację Chce (była pierwsza na Giga kobiet) i tombolę, na której jak zwykle nic nie wygraliśmy.
Do chaty jadę z Niewe. Satysfakcjonujący start i o mały włos wskoczyłbym do trzeciego sektora.
Kategoria zawody


Dane wyjazdu:
61.56 km 10.00 km teren
02:53 h 21.35 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

piątek, piątek jest dobry na początek ;)

Piątek, 13 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 2

Jak zwykle trza się zarejestrować na Mazovię. Po co klikać w komputer, jak można pojechać osobiście i jeszcze piwko wypić. Ustawka z Niewe na Bemowie. Jak już jestem gotowy i czekam, odczytuje smesa, że pół godziny obsuwy. Fak, dzwonię do jaśniepana, a ten, że leje u niego. Ups. Nawet chciałem odpuścić, ale Niewe nie odpuszcza nigdy i nikomu, więc jadę mu na przeciwko. Dziwne, ale ledwo wyjechałem z Bemowa zaczęło padać ;) Trochę przeczekałem na przystanku, stojąc na siedzisku bo zacinało, trochę się poturlałem chodnikiem i jakoś dojechałem prawie do Lipkowa. Niewe pokazał mi fajną drogę na Bemowo, a ja mu fajen mieszkania na Fortach Bema. Nagle zorientowaliśmy się, że za 0,5 godziny zamykają rejestrację MAzovii, więc w pedał.
Po rejestracji piwko pod rurą ;)
Co dalej? Niewe znowu musi zrobić zakupy w Sumatrze i Che gdzieś tam ma być w okolicach. No to jadziem na Mokotów. Che znajduje nas koło kładki. Wspomniane zakupy i dalej przez pola i łąki na Bemowo do słynnego Bemola na jeszcze jedno.
Po wszystkim ja pojechałem do domu, zostawiają Niewe i Che w ciemnościach.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
53.88 km 25.00 km teren
02:27 h 21.99 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

znowu KPN

Środa, 11 maja 2011 · dodano: 12.05.2011 | Komentarze 5

Taka pogoda, że żal d..pe ściska. Niewe rzucił temat, że ze Scrubbym ma ustawkę. Z racji, że dawno nie kręciłem i godzina pasowała, potwierdziłem swój udział. Na początku jak zwykle teściowa chciała mnie udupić, bo wsiąkł gdzieś klucz do pomieszczenia, gdzie trzymam rower. Później okazało się, że to mój młodszy syn schował kluczyk do szuflady w kuchni. Na szczęście zdążyłem się zebrać i poleciałem do, jak to Niewe stwierdził, centrum wszechświata, czyli Wiktorowa. Dla pewności i szybkości poleciałem asfaltami, co skutkowało średnią ok 29 ;)
Na miejscu Niewe i Scrubby zaczęli już trening, czyli poszło już po jednym ;)
W KPN, jak to w KPN, dużo piachu, zielono i fajnie. Drogę wyznaczał Maciek, kierując się troską o mnie, abym miał jak wrócić i co wypić.
Po rozstaniu, końcówka po asfalcie i prawie po ciemaku.


Dane wyjazdu:
101.68 km 90.00 km teren
04:55 h 20.68 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazovia Sierpc Giga

Wtorek, 3 maja 2011 · dodano: 11.05.2011 | Komentarze 12

Jak zwykle jadę z Niewe, ale po drodze zabieramy Che. Ja dojeżdżam na kołach do Broniewskiego i dalej na Pragie po Che. Na miejscu full ludzi i cholernie zimno. Z racji, że Che jedzie Giga, głupio jechać Mega. W związku z tym decyzja, że my również jedziemy Giga.
Start powolny, oszczędzam siły. Do 20 km jedzie mi się ciężko i wyprzedzili mnie już chyba wszyscy. Trasa mało ciekawa i sporo piachu. Po rozjeździe zostaję sam ;) Nie ma nikogo. Dochodzę jednego kolesia, ale z tyłu dojechało kilku zawodników i uciekają mi w pociągu. Przez kolejnych 40 km jadę sam. Gdzieś na horyzoncie widzę jednego zawodnika, ale nie udaje mi się go dojść. Cały czas łudzę się, że dojdzie mnie Niewe lub Che. Jednak do końca cisza, aż tu nagle, 300 m przed metą dochodzi mnie Che i wpadamy razem na metę ;)
Wszystko fajnie, tylko to oznacza, że znowu dostałem od niej min 2 minuty. Na mecie biały ser i piwo. Po kilku minutach pojawia się Niewe. Nie zdążyliśmy nacieszyć się darmowym piwem, jak Che został wezwana na dekorację - 3 miejsce. Gdybym był kobietą (taką dużą babą), miałbym szansę na pudło ;)
Potem kolejne szybkie piwo i zjazd do domu, bo cholernie zimno i miasteczko Mazovii już praktycznie było spakowane.
Wiem, że Niewe nie pasowało, ale ze względu na deszcz musiał mnie odstawić pod sam dom - Dzięki ;)
Generalnie to Giga to w cale nie jest takie straszne. Rating miałem podobny do Mega no i Niewemu znowu wsadziłem parę minut ;)
Kategoria >100, zawody


stat4u