Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:3223.84 km (w terenie 1510.00 km; 46.84%)
Czas w ruchu:158:02
Średnia prędkość:20.40 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:134.33 km i 6h 35m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
176.76 km 0.00 km teren
06:59 h 25.31 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

ku synu

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 01.09.2013 | Komentarze 4

Mój starszy syn pojechał na obóz skateowy do miejscowości Przysucha koło Radomia. Dokładnie nie pojechał, a ja go tam zawiozłem tydzień temu. Se pomyślałem, że go odwiedzę i zrobię to rowerem. Dystans nie jest jakiś wielki, dookoła są pociągi to se jakoś wrócę.
Plan zatem jest. Szukałem ewentualnych towarzyszy, ale moi Szwagrzy gdzieś się porozjeżdżali, a towarzystwo rowerowo-naleśnikowe zarobione.
W planie było wyjechać z samego rana, bo zapowiadali upał. Plany jednak są po to, aby je zmieniać. Ze względu na rodzicielkę, której coś tam miałem pomóc, wyjechałem dopiero przed 11. Dla urozmaicenia codziennych dojazdów do pracy, w drogę wybrałem się moim starym, miejskim szkotem. Cube nie do końca jest sprawny, a tu mam trochę cieńsze opony, sakwę, więc zdecydowałem się na poczciwego singla.
Z Bemowa, przez Włochy skierowałem się na krajową 7. Raszyn, Janki i już jestem na drodze do Radomia. Szerokie pobocze, jedzie się elegancko. Słońce pali i oczywiście lekki wmordewind. Główną droga miałem coś ok 50 KM. Gdzieś przed Grójcem zjechałem na boczne drogi, bo się trasa szybkiego ruchu zaczęła.
Na pierwszej stacji zrobiłem pierwszy popas. Popas w sensie uzupełnienie płynów, bo dosyć ciepło było. Popiłem, napełniłem bidon i pojechałem dalej. Droga już wąska, bez pobocza i spory ruch. Zaczynają się nawet małe górki.
Kole 90 km zatrzymałem się drugi raz, co by coś zjeść. Jakiś mały rynek, buda z zapiekankami, więc strzeliłem sobie piwko i spiczkę.
Pani pyta - duża? Oczywiście, ja duży to i zapiekanka duża. Problem w tym, że widząc inne sprzedawane zapiekanki myślałem, że to właśnie są duże. Dostałem mega zapiekankę, która miała dobry metr długości. Zjadłem, ale sporo mnie to kosztowało.
Na miejsce miałem jeszcze około 40 km. Po odpoczynku już mi się źle jechało. Upał, samotna jazda, lekkie górki, rower singiel, wmordewidn, zapiekanka w brzuchu - to wszystko powodowało, ze już nie mogłem znaleźć rytmu. Im bliżej mety tym bardziej zaczęła mnie boleć głowa. W związku z tym był 3 pitstop na tabletkę. Jednak w wiejskim sklepie nie było tabletek, ale uprzejma Pani poratowała mnie swoją. Znowu popiłem i jakoś doturlałem się do syna mego. Było już po 16.
Z synem wypiłem piwko, pogadaliśmy i poszliśmy nad jezioro, gdzie się przekąpałem. To mi dobrze zrobiło. Trochę się schłodziłem i od razu lepiej mi się zrobiło. Lekko odsapnąłem, wziąłem jeszcze szybki prysznic i przed odjazdem opierdzieliłem schabowego ;)
Robiło się jednak późno, a musiałem zdążyć jeszcze na jakiś pociąg. Po zaciągnięciu języka u miejscowych, decyduję się dojechać do Radomia.
Zatem ruszam. Kieruję się główną drogę. jedzie się znacznie lepiej. Wiatr już ucichł, dobry asfalt, zatem mknę przed siebie. Do Radomia okazało się, że jest więcej niż mówiono. Było ponad 40 km. Wiem, że mam pociąg ok. 20. Dochodzi 20, a ja wjechałem dopiero do Radomia. Pytam się o dworzec, a Pani mówi, że jeszcze jakieś 8 km prosto. Musiałem przejechać chyba cały Radom. Na dworzec wpadam kilka minut po 20. Pociąg mam 20:12 ;) Na styk. Zdążyłem jeszcze polecieć na CPN i zakupić se 2 piwka na drogę.
Droga do W-wy to ponad 2 godziny. Jest przedział na rowery. Zasiadam i zaczynam konsumpcję ;). Droga mija w miarę szybko, w towarzystwie okolicznych słoików i przesympatycznej Pani konduktorce. Wysiadam na Zachodniej i docieram do domu.
Całkiem udany dzień. Trochę było za gorąco w pierwszej części. Potem jechało się elegancko i pewnie jeszcze kolejnych kilka dyszek bym spokojnie przejechał. Na koniec lata złapałem jeszcze trochę kolarskiej opalenizny. Chyba zaczynam myśleć o rowerze szosowym ;)

Kategoria >100, weekend


Dane wyjazdu:
151.12 km 50.00 km teren
07:08 h 21.19 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Maratonu Terenowego Blisko Otwocka - Dłużew

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 02.10.2012 | Komentarze 1

Opis powstaje - w głowie ;)
Kategoria >100, weekend, zawody


Dane wyjazdu:
122.29 km 85.00 km teren
06:56 h 17.64 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

MTBO 10 Otwock - Preharp

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 5

Po ustaleniu pociągu we czwartek, ustawka z Niewe i Jankiem pod ratuszem Bemowo. O dziwo wszyscy punktualni ;) Ruszamy na Zachodni.

Na miejscu dywagujemy, że informacja PKP jest beznadziejna i jak tacy cudzoziemcy mają się czegoś dowiedzieć, jak my sami mamy z tym problem. Nie mija chwila, jak podchodzi do nam jakiś Niemiec. Taki trochę chyba z DDR, ale zagaduje o Dworzec Centralny i kupno biletów do Berlina. Okazujemy naszą dobrą stronę i pomagamy potrzebującemu. Wyjaśniamy, gdzie Centralna jest, jak dojechać, jak kupić bilet. W końcu jedzie z nami dwie stacje i wysadzamy go na W-Wa Śródmieście. Dalej niech se radzi sam ;)

My jedziemy dalej bez problemów do Otwocka. Jednak po drodze występuje problem atmosferyczny – zaczyna padać ;(

Z pociągu wysypuje się spora grupka rowerzystów i wszyscy ciągną tam gdzie my. Po drodze do bazy spotykamy Radka, który przyjechał autem.
Szybka rejestracja, montaż numeru i start ……
bojowo ;) © Goro

Nie będę opisywał każdego punktu, bo lepiej to robi Niewe ;)
Na początku mokro, albo bardzo mokro. Na pierwszych kilometrach dostaję dwa razy spod koła samochodu.

Pierwsze dwa punkt robimy wszyscy razem (Niewe, Radek, Janek). Jednak widać, że Radek jest mocy i ma chęć pocisnąć, a Niewe nie utrzymuje tempa. W związku z tym Radek jedzie swoje. Janek wybiera swój wariant. Ja jako dobry samarytanin, zostaję z Niewe do końca.
Na jednym z kolejnych punktów spotykamy Nowaków z Gierappy. Podają nam ściągę, jak podjechać PK1. Dzięki nim zyskujemy sporo czasu i omijamy bagna. Generalnie punkty pochowane perfidnie. Nie obyło się bez brodzenia w wodzie, ciąganiu roweru po kleistym błocie, przemierzaniu piaskownic i chodzeniu po schodach.

W związku z faktem, iż nie jedziemy po pudło, w połowie (tej większej ;), robimy sobie mały popas i wstępujemy do baru na jedno i do tego baton. Mnie ta dawka stawia na nogi. Niestety Niewe pod koniec spala się totalnie. Wyżera wszystkie zapasy i nie może się zregenerować ;)
W związku z powyższym musimy modyfikować ambitne plany. Po zdobyciu 11 PK ustalamy najszybszą drogę do mety. Najszybszą znaczy po asfalcie. Jednak zanim dojechaliśmy do tego asfaltu wpadamy na mokry i piaszczysty odcinek. Strasznie ciągnie to gówno, a czas leci.

W końcu jest twardo. Cały czas staram się, aby Niewe trzymał koło i lecimy do mety. Kilka razy muszę zwolnić i poczekać, ale udało się ;) Na metę wpadamy 54 sekundy przed czasem ;)

Wynik, jak to wynik. Mógł być lepszy. Jednak jazda bez tzw. „napinki” też jest fajna, co zgodnie stwierdziliśmy z Niewe ;)

Zaraz po odbiciu się na mecie, jedziemy po izobroniki. Potem zupa i ognicho. Spotykamy też Thelego, którego nie widzieliśmy przez cały maraton. Tym razem nie możemy długo siedzieć, bo nam pociąg ucieka. Choć przez chwilę mieliśmy inny wariant transportu, ale w końcu zdecydowaliśmy się na powrót z PKP.

Powrót w gronie innych bikerów. Zajęliśmy pół SKM i tak doturlaliśmy się do Zachodniego. Potem wspólny dojazd do Ratusza i każdy jedzie w swoją stronę.
Fajny dzień i dobre przepalenie przed Harpem ;)
Kategoria zawody, >100


Dane wyjazdu:
30.92 km 30.00 km teren
02:30 h 12.37 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Urlop - Śmietnik

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 1

Pierwszy dzień urlopu. Tym razem wakacje w górach z rowerem i rodziną. Jak zwykle jedziemy do moich ukochanych Jaworek. Pierwsza wycieczka w miarę lajtowa. Droga na tzw. "Śmietnik". Cały czas do góry, ale łagodnie i znośnie. Jadę ze Rooterem i synem. Nawet nikt nie narzeka i powoli pniemy się w góry.
Śmietnik © Goro

Droga jakaś taka uporządkowana i miejscami poprawiona. Po 14 km podjazdu i trawersów zaczynamy zjazd. Staram się wszystkich asekurować, ale moja masa pcha mnie w dół. W pewnym momencie natrafiamy na roboty drogowe, które właśnie przygotowują drogę po drugiej stronie góry. Miejscami luźne kamienie. Nagle pojawiają się maszyny, a za nimi koleiny z błota. Jakoś przeleciałem, ale Kacper nie wydolił i było klasyczne OTB. Poobijał się bidny i poobdzierał. Oczekiwany przez nas 10 km zjazd przerwany został wywrotką. Dalej już do Bacówki i dalej do domu.
Po opatrzeniu jedziemy jeszcze wieczorem wszyscy na Biała Wodę. Tym razem mój najmłodszy debiutuje w rowerowych siedzisku. Nawet mu się podobało ;)
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
100.69 km 30.00 km teren
04:16 h 23.60 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jak dobrze mieć Szwagra ;)

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 5

Mam nawet dwóch Szwagrów i dwóch jeżdżących, ale jeden wymiękł. W czwartek ustaliliśmy z Rooterem, że trza się gdzies ruszyć. Niewe gdzieś buja na północy, więc jedziemy we dwóch. Plan jest prosty. Po południu musimy być na Bródnie. Rano jadę do Wiktorowa. Potem przez KPN do Czosnowa, dalej NDM i wałem na Tarchomin. Do NDM cały czas pod wiatr. Później przyjemnie z wiatrem do 35 km/h na asfalcie. Na Tarchominie, w znanej knajpce, zatrzymujemy się na jedno zimne ;) Dalej przez ul. Ciupagi na Bródno, gdzie zostawiam Szwagra. Potem, wrcam sam na Bemowo. Przyjemna setka ;)
BTW - prędkość maksymalna osiągnięta na płaskim za skuterem, który wyjechał nam przed nosem
BTW 2 - znowu dopełniłem swoją kolarską opaleniznę
Kategoria >100, weekend


Dane wyjazdu:
163.84 km 100.00 km teren
07:59 h 20.52 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bikeorient - Spała

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 0

Opis później
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
101.68 km 90.00 km teren
04:55 h 20.68 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazovia Sierpc Giga

Wtorek, 3 maja 2011 · dodano: 11.05.2011 | Komentarze 12

Jak zwykle jadę z Niewe, ale po drodze zabieramy Che. Ja dojeżdżam na kołach do Broniewskiego i dalej na Pragie po Che. Na miejscu full ludzi i cholernie zimno. Z racji, że Che jedzie Giga, głupio jechać Mega. W związku z tym decyzja, że my również jedziemy Giga.
Start powolny, oszczędzam siły. Do 20 km jedzie mi się ciężko i wyprzedzili mnie już chyba wszyscy. Trasa mało ciekawa i sporo piachu. Po rozjeździe zostaję sam ;) Nie ma nikogo. Dochodzę jednego kolesia, ale z tyłu dojechało kilku zawodników i uciekają mi w pociągu. Przez kolejnych 40 km jadę sam. Gdzieś na horyzoncie widzę jednego zawodnika, ale nie udaje mi się go dojść. Cały czas łudzę się, że dojdzie mnie Niewe lub Che. Jednak do końca cisza, aż tu nagle, 300 m przed metą dochodzi mnie Che i wpadamy razem na metę ;)
Wszystko fajnie, tylko to oznacza, że znowu dostałem od niej min 2 minuty. Na mecie biały ser i piwo. Po kilku minutach pojawia się Niewe. Nie zdążyliśmy nacieszyć się darmowym piwem, jak Che został wezwana na dekorację - 3 miejsce. Gdybym był kobietą (taką dużą babą), miałbym szansę na pudło ;)
Potem kolejne szybkie piwo i zjazd do domu, bo cholernie zimno i miasteczko Mazovii już praktycznie było spakowane.
Wiem, że Niewe nie pasowało, ale ze względu na deszcz musiał mnie odstawić pod sam dom - Dzięki ;)
Generalnie to Giga to w cale nie jest takie straszne. Rating miałem podobny do Mega no i Niewemu znowu wsadziłem parę minut ;)
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
59.24 km 20.00 km teren
02:26 h 24.35 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

na piwo do Nieporętu

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 11.05.2011 | Komentarze 0

Popracowa ustawka z Niewe na Bemowie. Szybka decyzja - piwo w Nieporęcie. Lecimy przez Tarchomin do naszej ulubionej ścieżki wzdłuż Kanałku Żerańskiego. Szybkie piwko na barce i szybki powrót. Na Bemowie robimy kolejne szybkie piwka. Ja mam blisko do domu, ale Niewe musi jeszcze dymać przez lasy do siebie ;)
Kategoria >100, weekend


Dane wyjazdu:
191.33 km 100.00 km teren
09:56 h 19.26 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Harpagan nr 41

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 1

Opis później.
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
124.66 km 70.00 km teren
06:29 h 19.23 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Preharp Otwock

Sobota, 9 kwietnia 2011 · dodano: 11.04.2011 | Komentarze 7

Wmordewind, ale wiało. Z samego rana miałem spore wątpliwości w ogóle jechać. Pogoda taka sobie, jestem trochę podziębiony, nie chciało mi się. Jednak sytuacja domowa spowodowała, a uciekłem na rower. Ustawka była w pociągu na Zachodnim. Jednak byłem trochę spóźniony i pojechałem następnym pociągiem sam, na który ledwo zdążyłem. Na miejscu jest już Niewe, Radek i Janek. Odbieram numer, kartę i czekamy na rozdanie map. Nie mam mapnika, więc robię za jelenia i jedynym moim zadaniem było odczytywanie opisów punktów. Wybieramy wariant na południe, który ze względu na wiatr okazał się mniej korzystny. Start dosyć mocny. Radek okazał się mocnym zawodnikiem i bardzo dobrym nawigatorem. Dobrze to rokuje na Harpa, gdzie jedziemy we trzech. Tempa nie wytrzymuje Janek, który odpada gdzieś w lesie. Nawigacja była dosyć łatwa, bo punkty naliczamy sprawnie. Gdzieś w lesie, idąc na przełaj zaliczamy jakieś mokradła. Moczę całe stopy, co nie rokuje dobrze. Potem cały dzień mam mokre i zdrętwiałe stopy, co nie jest przyjemne. W połowie dystansu mam kryzys i nawet miałem plan, aby odbić na metę. Cholerny wiatr, słabe samopoczucie, mokre buty, to wszystko spowodowało, że miałem dosyć. Jednak nie wymiękłem i pojechałem do końca. W pewnym momencie wiemy, że przez ten wiatr nie zdobędziemy wszystkich punktów. Odpuszczamy 3 punkty na północy i zaczynamy walkę z czasem, aby wrócić na metę przed 17. Udaje się wyrobić w czasie i zebrać 12 punktów. Na mecie super wypas – żurek, herbata, cista, woda. Jak na 20 PLN-ów całkiem sporo. W momencie ogłoszenia wyników okazało się, ze zajmujemy wysokie 6, 7 i 8 miejsce. Czyli niewiele brakowało do podium. Może gdybyśmy pojechali na północ wynik mógł być lepszy. Później sprawy potoczyły się już szybciej. Zakupy w sklepie, piwko, gorzka i ognisko. Na pociąg jedziemy już w dobrych humorach ;) Zamiast udać się jak człowiek do domu, szybka decyzja i zjazd do bazy, czyli do Radka. Lądujemy gdzieś w Pruszkowie, po drodze zaliczając kolejny sklep oraz zamawiając śmieciową pizzę. Dzień kończy się tak, że rano mija chwila, zanim się zlokalizowałem ;)
Kategoria >100, zawody


stat4u