Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

>200

Dystans całkowity:452.53 km (w terenie 100.00 km; 22.10%)
Czas w ruchu:19:32
Średnia prędkość:23.17 km/h
Maksymalna prędkość:46.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:226.27 km i 9h 46m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
252.21 km 0.00 km teren
09:31 h 26.50 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Tour de Warsaw na MTB

Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 0

Zostałem namówiony na taką imprezę.
200 km dookoła Warszawy szosą.
Ja nie mam szosy, więc jadę na moim MTB, zmieniając opony na 1,75 semislick.
Jedziemy w grupie 7 osobowej, gdzie znam tylko jedną osobę, z którą nigdy nie jeździłem.
Trochę ryzykowałem, ale zawsze można odbić do domu ;)
Start z Pragi.
Przejazd do Jabłonnej, gdzie był start lotny.
Dalej już jazda. Początek trudny, bo pod wiatr. Wszyscy jeszcze świezi a więc tempo ponad 30 km/h. Jakoś daję radę.
Pierwszy kryzys przed NDM. Mocna zmiana i mam problem utrzymać koło. Jakoś to przetrzymuję i był to jedyny moment zwątpienia. Dalej będzie już tylko lepiej.
Za NDM zmiana kierunku i jedzie się już lżej. Niestety zaczyna być mokro i tak już będzie przez kolejnych 150 km. Podczas calej wyprawy mokliśmy chyba  że 4 razy.
Przed Sochaczewem mamy kraksę. Leży kilka osób na torach kolejowych. Ja tego nie widziałem, bo ........byłem z przodu ;)
Odpada jedynym mój znajomy.
W McDonlad pierwszy punkt kontrolny.
Jem szybką bułę. Zaczyna padać. Jedziemy dalej.
A dalej wygląda to tak, że dyktuję tempo razem z jednym Grzesiem. Po mojej zmianie nie ma chętnego na kolejną. Jesteśmy co chwilę stopowani, bo ktoś zostawał z tyłu. Zaczyna padać deszcz ze śniegiem. Temperatura spada do 2 stopni. Nogi mokre. Na szczęscie mamy wiatr w plecy. Tak to wyglądało:



Tour de Warsaw © Goro
W Mszczonowie drugi punkt kontrolny. Kolejne dwie osoby odpadają. My jedziemy dalej. Łapie nas jeszcze kolejna chmura i lecimy już w kierunku mety, czyli do Karczewa. Ostatnie 20 km jest już mordęgą pod wiatr. Holuję na plecach jednego zawodnika. Meta. Potem jeszcze parę km do Otwocka i zasiadamy w SKM. Dalej na start, czyli na Pragę, gdzie coś jemy i się rozjeżdżamy. Nie mając alternatywy do domu wracam na kolach. 

Fajna wycieczka.
Dałem radę z szosowcami, a niektórych pokonałem ;)
Muszę kupić rower szosowy, aby dawało to jeszcze więcej frajdy.
Kategoria >200, weekend


Dane wyjazdu:
200.32 km 100.00 km teren
10:01 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

40 Harpagan - Kościerzyna

Sobota, 16 października 2010 · dodano: 18.10.2010 | Komentarze 5

Ukoronowaniem sezonu miał być jesienny, jubileuszowy 40 Harpagan. Jak zwykle jedziemy razem z Niewe (to już nasz 3 Harp). Na początku straszyła nas pogoda. Od tygodnia wertowaliśmy prognozy, które zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najbardziej obawialiśmy się zapowiadanego deszczu. Jak się okazało, wszystkie prognozy nie sprawdziły się i cały dystans przejechaliśmy suchą stopą (poza jednym wyjątkiem, ale o tym później), a nawet z okresowymi przejaśnieniami.
Na miejsce dojeżdżamy ok. 21. Wizyta w bazie, szybka rejestracja i odbiór pakietu startowego. Potem do hotelu, który był ze 200 metrów od startu ;). Po zameldowaniu i wniesieniu sprzętów, nie odmówiliśmy sobie kawałka pizzy i piwka w knajpce tuż naprzeciwko naszego hotelu. Później prawie do pierwszej w nocy szykowaliśmy siebie, sprzęt i prowiant.
Na start dojeżdżamy minutę przed rozdaniem map. Nawet ciepło, bezwietrznie i bez mrozu. Rozkminiamy mapę, Niewe rysuje trase flamastrem i ruszamy na pierwszy PK. Obieramy wariant północny.

1. PK 15 (51:11 minut) – parking leśny
Mamy trochę kłopotów żeby wyjechać z Kościerzyny, ale szybko obieramy odpowiedni kierunek. Dalej szybko asfaltem na północ. Hurtowo wyprzedamy tych co odjechali trochę wcześniej. Pomimo szybkiego tempa dziwią nas masy ludzi, którzy zjeżdżają już z PK15. Tuż przed lasem skucha, za wcześniej skręcamy i całą przewagę tracimy. Wpadamy na punkt i tak jak się umówiliśmy klikamy i jedziemy dalej.

2. PK 19 (82:18 min) – dawna baza wojskowa
Szybko i sprawnie odnajdujemy kolejny PK. Droga mija szybko w dużej grupie innych Harpów. Tak szybko odbiłem się na punkcie, że Niewe mnie nie zauważył ;)

3. PK 5 (110:40 min) – przepust
Nie pamiętam :)

4. PK 16 (189:51 min) – cypel, brak mostu
Szybko kierujemy się do szosy, gdzie przelatujemy w kierunku PK 16. Ktoś na starcie powiedział, żeby atakować od południa i tak zrobiliśmy. Przez lasy, pola i gospodarstwo udaje nam się dojechać na cypel. No i oczywiście skucha. PK jest po drugiej stronie ;( Niewe nie wiele myśląc krzyczy zdejmuj buty idziemy. Pomyślałem, że po takiej kąpieli nie rozgrzeje nóg do samej mety. No cóż, ale trzeba działać. Rozbieramy się i wskazujemy do wody. Głębokość – hmm jak dla mnie do połowy ud. Niewe pierwszy wchodzi na brzeg, a tu sędzia mówi, że musi być z rowerem. Fak, forfiter jeden. No i zaczęliśmy przenosić rowery, wte i wewte, ale PK zdobyty ;)

5. PK 18 (287: 28 min) – przy przepuście
Na kolejny punkt jedziemy od północy. Jedziemy szosą, ale pagórkowaty teren nie ułatwia zadania. No i tutaj chyba największa strata czasowa. Kręciliśmy się w kółko szmat czasu. Dwa razy pokonywaliśmy wzniesieni i górę objechaliśmy w kółko. W końcu za drugim razem udało się zdobyć kolejny punkt.

6. PK 12 (349:32 min) – górka
Przez bytów jedziemy na drugą stronę szosy. Nawigacyjnie nie było problemów. Górka okazał się niewysoka, ale za to bardzo wietrzna. Szybko marzniemy i po odbiciu się i małej konsumpcji jedziemy dalej.

7. PK 6 (393:39 min) – mostek
Dosyć szybko i łatwo docieramy do kolejnego pk. Łatwa nawigacja i łatwa droga. Szybko i na temat.

8. PK 20 (457:06 min) – skrzyżowanie
Teraz zaczęła się dla nas najcięższa część trasy. Wjeżdżamy w lasy, które są cholernie piaszczyste. Czuć już dystans, a my cały czas przez las piaskową drogą. Nie wiem jak Niewe znalazł ten punkt, ale był on nieźle schowany.

9. PK 17 (587:06 min) – punkt widokowy, górka
Z PK 20 chcieliśmy jechać na PK 4. Źle zaczął się wyjazd z ostatniego punktu. Gdzieś prze pola z przełaj docieramy do wsi. Potem to już nieskończona ilość km w lesie oczywiście po piachu. Na koniec, jak dojechaliśmy do szosy, PK4 zostawiliśmy gdzieś za plecami. Jak się zorientowaliśmy gdzie jesteśmy, to już nie było sensu wracać. Atakujemy PK 17. Dosyć łatwo znaleźliśmy ten punkt, na który trzeba było wdrapać się wraz z rowerem. Nawet udało się podjechać do końca. Zjazd nam nie wychodzi. Zamiast na północ jedziemy an południe. Nawrotka i jedziemy w kierunku PK 14.

10. PK 14 (628:29 min) – pole biwakowe.
Powoli robi się krucho z czasem. Atakujemy PK 14, który okazał się szybki i łatwy nawigacyjnie. Miały być jakieś kiełbaski, ale już nic nie zostało.

11. PK 11 (674:11 min) – parking leśny
Z braku czasu opuszamy PK 8. Lecimy szybko do jedenastki. Na szczęście jest twardo i szybko. Punkt zdobyty szybko i łatwo.

Niewe liczy jeszcze na PK 7, ale opuszamy i kierujemy się na metę. Jesteśmy 10 minut przed czasem. UFF w końcu koniec. Ujechani jak konie po westernie robimy małe zakupy na rynku i udajemy się do hotelu.

Wynik nienajgorszy, ale liczyliśmy chyba na więcej punktów. Jeden z celów jednak został osiągnięty – przejechanie 200 km co nam się udało dosłownie o włos (w żaden sposób nie było to wyreżyserowane ;). Dodam, że pobiłem swoją życiówkę i musiałem zrobić nowa kategorię na BS (>200). Teraz zaczynamy już odliczanie do wiosennego 41 Harpa.
Kategoria >100, >200, zawody


stat4u