Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:3223.84 km (w terenie 1510.00 km; 46.84%)
Czas w ruchu:158:02
Średnia prędkość:20.40 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:134.33 km i 6h 35m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
48.55 km 0.00 km teren
02:07 h 22.94 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

zapisy, zakupy, zachrzan na czubie i inne za ;)

Piątek, 1 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 0

W końcu udało mi się wyciągnąć Niewe na mały rozruch. W zeszłym tygodniu on chorował, a ja miałem rower u niego i nikt z nas nie kręcił. Plan prosty - odebrać numer na Mazovię, a potem z zjazd na bazę, czyli do Niewego. Na początku oczywiście konkretne ustalenie, żadnych wariactw tylko spokojnie, bo przed nami sobota. Oczywiście mowa o %, a nie o km na rowerze ;)
Jak to zwykle bywa z ustaleniami, nie zostały dotrzymane i sobota była do dupy :(
Ale od początku, Niewe dociera na Bemowo, ale ma problem i spotykamy się w sklepie u Wożniaka. Jak przybywam problem jest już rozwiązany. Dalej do Centrum Olimpijskiego, gdzie dostajemy gustowne numery (1075 i 1076 ;). Niewe wymyślił romantyczną kolację, więc musieliśmy zakupić odpowiedni produkty, tłukąc się przez całe miasto. Osobiście nie miałem żadnego światła. Niewe poratował mnie lampą, ale bez baterii. Na CPN zakupiłem najlepsze jakie były i za 4 paluszki zabuliłem 22 PLN-y. Zgroza, ile może kosztować bezpieczeństwo. Dalej już Warszawską, w tempie ekspresowym zjazd na bazę. Po drodze jeszcze mały zakup i oczywiście jedno zimne - nie było to ostatnie zimne tego wieczora.
Kategoria >100, weekend


Dane wyjazdu:
200.32 km 100.00 km teren
10:01 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

40 Harpagan - Kościerzyna

Sobota, 16 października 2010 · dodano: 18.10.2010 | Komentarze 5

Ukoronowaniem sezonu miał być jesienny, jubileuszowy 40 Harpagan. Jak zwykle jedziemy razem z Niewe (to już nasz 3 Harp). Na początku straszyła nas pogoda. Od tygodnia wertowaliśmy prognozy, które zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najbardziej obawialiśmy się zapowiadanego deszczu. Jak się okazało, wszystkie prognozy nie sprawdziły się i cały dystans przejechaliśmy suchą stopą (poza jednym wyjątkiem, ale o tym później), a nawet z okresowymi przejaśnieniami.
Na miejsce dojeżdżamy ok. 21. Wizyta w bazie, szybka rejestracja i odbiór pakietu startowego. Potem do hotelu, który był ze 200 metrów od startu ;). Po zameldowaniu i wniesieniu sprzętów, nie odmówiliśmy sobie kawałka pizzy i piwka w knajpce tuż naprzeciwko naszego hotelu. Później prawie do pierwszej w nocy szykowaliśmy siebie, sprzęt i prowiant.
Na start dojeżdżamy minutę przed rozdaniem map. Nawet ciepło, bezwietrznie i bez mrozu. Rozkminiamy mapę, Niewe rysuje trase flamastrem i ruszamy na pierwszy PK. Obieramy wariant północny.

1. PK 15 (51:11 minut) – parking leśny
Mamy trochę kłopotów żeby wyjechać z Kościerzyny, ale szybko obieramy odpowiedni kierunek. Dalej szybko asfaltem na północ. Hurtowo wyprzedamy tych co odjechali trochę wcześniej. Pomimo szybkiego tempa dziwią nas masy ludzi, którzy zjeżdżają już z PK15. Tuż przed lasem skucha, za wcześniej skręcamy i całą przewagę tracimy. Wpadamy na punkt i tak jak się umówiliśmy klikamy i jedziemy dalej.

2. PK 19 (82:18 min) – dawna baza wojskowa
Szybko i sprawnie odnajdujemy kolejny PK. Droga mija szybko w dużej grupie innych Harpów. Tak szybko odbiłem się na punkcie, że Niewe mnie nie zauważył ;)

3. PK 5 (110:40 min) – przepust
Nie pamiętam :)

4. PK 16 (189:51 min) – cypel, brak mostu
Szybko kierujemy się do szosy, gdzie przelatujemy w kierunku PK 16. Ktoś na starcie powiedział, żeby atakować od południa i tak zrobiliśmy. Przez lasy, pola i gospodarstwo udaje nam się dojechać na cypel. No i oczywiście skucha. PK jest po drugiej stronie ;( Niewe nie wiele myśląc krzyczy zdejmuj buty idziemy. Pomyślałem, że po takiej kąpieli nie rozgrzeje nóg do samej mety. No cóż, ale trzeba działać. Rozbieramy się i wskazujemy do wody. Głębokość – hmm jak dla mnie do połowy ud. Niewe pierwszy wchodzi na brzeg, a tu sędzia mówi, że musi być z rowerem. Fak, forfiter jeden. No i zaczęliśmy przenosić rowery, wte i wewte, ale PK zdobyty ;)

5. PK 18 (287: 28 min) – przy przepuście
Na kolejny punkt jedziemy od północy. Jedziemy szosą, ale pagórkowaty teren nie ułatwia zadania. No i tutaj chyba największa strata czasowa. Kręciliśmy się w kółko szmat czasu. Dwa razy pokonywaliśmy wzniesieni i górę objechaliśmy w kółko. W końcu za drugim razem udało się zdobyć kolejny punkt.

6. PK 12 (349:32 min) – górka
Przez bytów jedziemy na drugą stronę szosy. Nawigacyjnie nie było problemów. Górka okazał się niewysoka, ale za to bardzo wietrzna. Szybko marzniemy i po odbiciu się i małej konsumpcji jedziemy dalej.

7. PK 6 (393:39 min) – mostek
Dosyć szybko i łatwo docieramy do kolejnego pk. Łatwa nawigacja i łatwa droga. Szybko i na temat.

8. PK 20 (457:06 min) – skrzyżowanie
Teraz zaczęła się dla nas najcięższa część trasy. Wjeżdżamy w lasy, które są cholernie piaszczyste. Czuć już dystans, a my cały czas przez las piaskową drogą. Nie wiem jak Niewe znalazł ten punkt, ale był on nieźle schowany.

9. PK 17 (587:06 min) – punkt widokowy, górka
Z PK 20 chcieliśmy jechać na PK 4. Źle zaczął się wyjazd z ostatniego punktu. Gdzieś prze pola z przełaj docieramy do wsi. Potem to już nieskończona ilość km w lesie oczywiście po piachu. Na koniec, jak dojechaliśmy do szosy, PK4 zostawiliśmy gdzieś za plecami. Jak się zorientowaliśmy gdzie jesteśmy, to już nie było sensu wracać. Atakujemy PK 17. Dosyć łatwo znaleźliśmy ten punkt, na który trzeba było wdrapać się wraz z rowerem. Nawet udało się podjechać do końca. Zjazd nam nie wychodzi. Zamiast na północ jedziemy an południe. Nawrotka i jedziemy w kierunku PK 14.

10. PK 14 (628:29 min) – pole biwakowe.
Powoli robi się krucho z czasem. Atakujemy PK 14, który okazał się szybki i łatwy nawigacyjnie. Miały być jakieś kiełbaski, ale już nic nie zostało.

11. PK 11 (674:11 min) – parking leśny
Z braku czasu opuszamy PK 8. Lecimy szybko do jedenastki. Na szczęście jest twardo i szybko. Punkt zdobyty szybko i łatwo.

Niewe liczy jeszcze na PK 7, ale opuszamy i kierujemy się na metę. Jesteśmy 10 minut przed czasem. UFF w końcu koniec. Ujechani jak konie po westernie robimy małe zakupy na rynku i udajemy się do hotelu.

Wynik nienajgorszy, ale liczyliśmy chyba na więcej punktów. Jeden z celów jednak został osiągnięty – przejechanie 200 km co nam się udało dosłownie o włos (w żaden sposób nie było to wyreżyserowane ;). Dodam, że pobiłem swoją życiówkę i musiałem zrobić nowa kategorię na BS (>200). Teraz zaczynamy już odliczanie do wiosennego 41 Harpa.
Kategoria >100, >200, zawody


Dane wyjazdu:
146.57 km 50.00 km teren
06:56 h 21.14 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szczepionka 2010

Niedziela, 10 października 2010 · dodano: 12.10.2010 | Komentarze 0

Tradycji stało się zadość. Tak jak przez ostatnie 2 lata, tak i w tym roku trzeba było się zaszczepić. Jak zwykle organizator to Prunio. Tym razem zbiórka na Ursynowie. W związku z nadchodzącym Harpaganem, decydujemy z Niewe jechać na kołach. Zbiórka w połowie drogi przy Olimpii i dalej razem przez Mokotów na Ursynów. Stawiamy się punktualnie. O dziwo wszyscy już są, poza Pawłem i Szwagrem. Szkoda, że nie pojechali. Rano zimno, ale z każdą chwilą słońce coraz wyżej. Spokojnym tempem ruszamy przez Kabaty do Czerska. Tempo wycieczkowe, co sprzyja rozmową i podziwianiem widoków. Organizator tak zaplanował trasę, że do samego Czerska prawie zero asfaltów. Bez większych przestojów osiągamy cel. Na dojeździe do zamku jedziemy przez sady, gdzie każdy kosztuje pysznych jabłek. Już na samym zamku mały popas.
Czersk © Goro

Później powrót wzdłuż Wisły, przez Konstancin Jeziorna na Kabaty. Sama Szczepionka wyniosła 85 km, ale trzeba jeszcze wrócić do domu. Z Niewe ustalamy, że jedziemy pod rurę na piwko i coś przekąsić. Ścieżkami dojeżdżamy do Wisły i dalej bulwarami pełnymi ludźmi jedziemy do Mostu Gdańskiego. Pod rurą zonk – nieczynne. Przemieszczamy się więc kawałek dalej do Starego Młyna. Tam piwko i pyszne oscypki. Potem Grotem do domu. O dziwo im bliżej domu tym jechało mi się szybciej i lepiej. Generalnie dystans mnie nie zabił, co dobrze wróży przed Harpem ;)
Kategoria >100, weekend


Dane wyjazdu:
109.36 km 60.00 km teren
04:54 h 22.32 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Łomianki - Epilog Mazovii

Niedziela, 3 października 2010 · dodano: 04.10.2010 | Komentarze 1

Niewe namówił mnie na Epilog. Pogoda za oknem jak drut to żal nie pojeździć sobie. Zarejestrowałem się w sobotę. W niedzielę z rana na kołach do Łomianek. Oczywiście przez budowę mostu północnego dojazd utrudniony. Na miejscu zdziwko. Myślałem, że start będzie przy słynnym Małym Białym Domku, a tu na drugim końcu drogi, pod samą trasą gdańską. Miałem sporo czasu, więc podjechałem jeszcze do biura zawodów po szybkozłączki do numeru (jak nigdy nie wziąłem swoich). Jednak skucha - nie ma. No i co dalej. Jednak obok leżało jakieś puedełko ze znalezionymi numerami na plecy i tam był agrafki. Buchnąłem szybko 3 sztuki i zainstalowałem numer jak trzeba. W sektorze spotykam Niewe. Starujemy razem, bo połączyli nasze sektory. Początek szybki i trochę za szybki jak dla mnie. Niewe poleciał pierwszy, ale po jakimś czasie dogoniłem go.
singiel © Goro

Jednak nie odpuścił i gdzie w drodze na Rostokę wyprzedził mnie. Długo miałem go w zasięgu wzroku, ale ukształtowanie terenu i singiel nie pozwoliły na odrobienie straty. W Rostoce lekki kryzys. Dupę mi wytrzęsło i trochę się zmęczyłem tymi interwałami. Jednak po kilku prostszych odcinkach i uzupełnieniu płynów moc wórciła. Na wertepach przed Truskawiem zacząłem wyprzedać. Zaraz za Truskawiem zobaczyłem Niewe i już go nie spóściłem z oczu. Wyprzedziłem go ok 10 km przed metą. Chwile jedziemy razem, łapiemy się nawet w jakiś pociąg, który przez chwile prowadziła kobitka - ale wstyd ;) Dalej już prosto do mety. Przed meta odwracam się, ale jestem sam.
Łomianki © Goro

Bezpiecznie mijam finish. Niewe za mną kilkanascie sekund. Nie ukrywam, że poczułem te ściganie w nogach. Potem popas w biurze zawodów i piwko w pizzeri. Do domu lekko na kołach. Jestem zadowolony z mile spędzonego dnia i zakończenia sezony wyścigowego. Teraz przed nami jeszcze jesiennny Harpagan.
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
142.40 km 80.00 km teren
06:44 h 21.15 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Tarchomin - KPN - Tarchomin

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 1

Jak zwykle ustawka z Niewe. Tym razem padło na KPN. Tym razem dojazd na kołach z Tarchomina. Miejsce spotkania jednostka wojskowa. Na miejscu okazało się, że na starcie mam już 30 km. Potem przez cały KPN na zachód. Jechaliśmy nowymi szlakami, ale miejscami cieżko przejezdne. Ciepło i roje komarów. W pewnym momencie Niewe traci przednią przerzutkę. Daje się ustawić tylko środkowa tarczę, co wystarczało na ten teren. Po dojechaniu na koniec KPN, zawrotka i powrót innymi szlakami. Najgorsze bylo to, że w całym KPN nie było zimnego piwa z nalewaka. W związku z tym pod koniec było już szukanie sklepu i co dziwne zimnego piwa - jeden sklep odpuściliśmy bo mieli ciepłe piwo ;( Pod sklepem bardzo przyjemny popas. Potem już luźno w kierunku Kazunia. Niewe zostawia mnie w jakieś wsi bo sam ucieka do siebie. Jadę już asfaltami przez Czosów i Nowy Dwór Mazowiecki na Tarchomin. Pod koniec już zamulam i czuję zmęczenie i upał. Bałem się, że wał zamkną w zwiazku z powodzią, ale dało się przejechać. Udany dzień i kolejna setka w tym roku.
Kategoria >100, weekend


Dane wyjazdu:
130.30 km 60.00 km teren
06:04 h 21.48 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

pierwszy raz bez napinki

Sobota, 29 maja 2010 · dodano: 31.05.2010 | Komentarze 0

Miały być zadowdy w Nieporęcie (Dymno), a wyszła pierwsza w tym roku lajtowa jazda. ustawka na Modlińskiej ze Szwagrem i Niewe. Wzdłuż kanału Żerańskiego do Nieporętu na start Dymna. Po zobaczeniu map odeszła nam ochota na ściganie. Pojechaliśmy przez Dębe do Błędowa nad Wkrą. Potem Pomiechówek, Nowy Dwór Mazowiecki i powrót nad wałem na Tarchomin. Zalane tereny robią wrażenie. Na wale sporo worków z piaskiem. Po koniec wału zostałem sam. Okazao się, że Szwagier potrącił kobietę, którą sam ledwo minąłem. Podobno mnie wołali, ale nic nie słyszałem. Szwagier cały, tylko ma nieźle oko podbite ;) Stan kobiety nieznany.
Potem już lajcik, piwko i kiełbaska nad wałem, gdzie doszła moja rodzinka. Nie mając jeszcze dosyć odwożąć Niewe pojechaliśmy jeszcze na Kępe Potocką, gdzie walneliśmy jeszcze po piwku i rozstaliśmy się z Niewe. Ja do Szwagra na Gocław, gdzie udało nam się skosztować troche gorzkiej, a raczej słodkiej żołądkowej. Do domu wracam z żoną samochodem.
Fajnie dzień spędzony. Noga podawał jak trza - to chyba wynik kilku ostatnich dojazdów do pracy. Średnia wyszła maratonowa ;) Mam nadzieję, że to nie ostatni taki miły dzień w tym roku ;)
Kategoria weekend, >100


Dane wyjazdu:
147.00 km 50.00 km teren
06:48 h 21.62 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Waypointrace 2010 Pruszków

Sobota, 22 maja 2010 · dodano: 25.05.2010 | Komentarze 3

opis później
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
181.00 km 100.00 km teren
09:54 h 18.28 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

39 Harpagan

Sobota, 8 maja 2010 · dodano: 13.05.2010 | Komentarze 0

opis później
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
132.00 km 90.00 km teren
07:15 h 18.21 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szczepionka 2009

Niedziela, 8 listopada 2009 · dodano: 15.11.2009 | Komentarze 0

To już chyba tradycja. Drugi rok z rzędu Prunio organizuje przed zimą Szczepionkę. Jak dotąd skuteczną bo objawów grypy brak. Z Tarchomina mostem Grota na miejsce zbiórki (róg Górczewskiej i Lazurowej). Tam spotykam Niewe oraz innych bajkerów. Ruszamy w czeluście Kampinosu. Tempo spokojne i często stopowane przez organizatora. Część tras już znana, ale było parę miejsc, gdzie byłem pierwszy raz. Trasa cały czas w lesie, zero asfaltu, co daje w kość. Super pogoda, super widoki. Po koniec Niewe ucieka do siebie na wiochę. Jadę do koćca. Po drodze mycie rowerów w Klaudynie i przez Bemowo do domu. Dojeżdżam już po ciemku mocno wypruty. Dzień udany i mam nadzieję na kolejną szczepionkę. Na koniec kawałek trasy z mojego telefonu. Jak zwykle baterii nie starczyło na wszystko.
Kategoria weekend, >100


Dane wyjazdu:
138.00 km 90.00 km teren
08:36 h 16.05 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

pierwszy Harpagan

Sobota, 17 października 2009 · dodano: 19.10.2009 | Komentarze 6

Na Harpa wybraliśmy się z Niewe. Miało nas być więcej, ale reszta wykruszyła się. Wyjazd po południu z W-Wy z korkach, po drodze ciasno i ogólnie długo. Docieramy ok. 22:30. Meldowanie w hotelu (obok bazy), rejestracja, odbiór numerów i chipów. Potem do pokoju i montowanie całego tego sprzętu. Spać idziemy ok. 1 AM. Pobudka 5:15, zbieramy cały ten majdan i na start. Zimno, wszystko w szronie, a na starcie kilkuset rowerzystów śmiesznie poubieranych. Dostajemy mapy, szybka decyzja, co do pierwszych punktów i w drogę. Nagle stop, Niewe nie wziął kominiarki i wracamy się, bo uszy odpadają. Za chwilę jedziemy dalej na pierwszy punkt. Decydujemy się jechać po tych „tłustych” punktach i zaczynamy od południa.

PK19 – punkt widokowy
Szybko asfaltem. Od samego początku czuję, że to nie mój dzień. Ciężko i brak mocy. Punkt zdobyty po wspinaczce na punkt widokowy. Jak się potem okaże, że takich punktów będzie więcej. Czułem się bardziej jak w górach, niż na Pomorzu.
57:53 od startu

PK11 – szczyt wzgórza
Jeszcze w sporej grupie zdobywamy kolejny punkt, również umiejscowiony wysoko. Niewe cały czas ponagla. Przy zjeździe mało nie zaliczył gleby, jak na oszronionej trawie zaczął mu tańczyć tył. Powoli wstaje dzień. Widać, że pogoda będzie ładna. Zero wiatru, ale cały czas zimno. W lesie wszystko zamarznięte, razem z moim piciem w camelbagu ;) Muszę rozgryzać lód, aby coś się napić.
52:41 od poprzedniego

PK7 - jezioro
Niby prosto, do asfaltu, a potem w las. Traf chciał, albo ta świetna mapa, ze skręcamy za wcześnie i jedziemy równolegle, ale nie możemy znaleźć żadnego jeziora i kolejnego PK. Widzimy pierwsze sarny. W końcu dojeżdżamy do pierwszych zabudowań, co pozwalam nam określić się, gdzie jesteśmy. Wracamy i skręcam w inną odnogę. Za chwilę znajdujemy PK, usytuowany nad pięknym jeziorem. Robimy mały popas i jedziemy dalej.
63:55 od poprzedniego

PK12 - ambona
Nawigacyjnie robi się coraz ciężej. Niewe prowadzi przez las, potem polami, potem asfaltem. Wspólna decyzja, potem okazało się, że beznadziejna, że atakujemy od południa. Teraz widzę tam krechę, która oznacza utrudnienia oraz rzeczkę. Planując nie widzieliśmy nic. Ze wsi tarabanimy się przez pola (baaaaaaaardzo gliniaste) do pierwszej zauważonej ambony. Jednak skucha na Maksa, bo to nie ta. Nagle z krzaków wychodzą leśne ludki, czyli piesi. Pokazują, gdzie jest PK, ale uprzedzają przed rzeką. Rzeczywiście wije się takie coś i nie można tego przejść suchą stopą. Trochę na azymut staramy się wrócić do wsi. Nagle wchodzimy na gospodarstwo, gdzie uprzejma Pani puszcza nas przez środek pokazując mostek. Dalej już z grupką spotkanych jedziemy dalej. Znalezienie PK nie jest łatwe. Niewe robi rekonesans i w międzyczasie PK zostaje namierzony przez innych Harpów. Czuję, ze ta wędrówka po krzaczorach dał mi w kość. Powoli mam problemy z równym oddychaniem. Można było trochę dalej na północ asfaltem i zaatakować z innej strony, ech, gdy człowiek wiedział ;)
144:46 od poprzedniego

PK14 – wieża widokowa
Dalej mamy „normalne” fragmenty, czyli w miarę płasko, równo i przez las. Momentami robi się nawet bardzo gorąco. Zdejmuję część odzieży. W miarę szybko namierzamy kolejną górę, tym razem Jelenią Górą. Znowu wspinaczka + trochę z buta. PK fajnie usytuowany. Brakuje nam wody i powoli szukamy sklepu.
98:16 od poprzedniego

PK18 – most kolejowy
Kolejna wtopa. Pojechaliśmy szlakiem w kierunku Rozłaziono. Okazało się, że mieliśmy koleją wspinaczkę (teraz widzę poziomice). Jedyny plus to stado jeleni na naszej drodze. Teraz widzę, że trzeba było zjechać z PK14 na południe i do miejscowości podjechać z drugiej strony. Przed PK wizyta w sklepie, gdzie nie było ani wody niegazowanej, ani żadnego izotoniku. Mały popas i jedziemy dalej. Most kolejowy znaleziony łatwo. Mam coraz większe problemy z oddychaniem, co nie odpuści mnie aż do końca ;(
98:23 od poprzedniego

PK17 – skrzyżowanie dróg
W tym momencie decydujemy się wracać w kierunku bazy. Na oko mamy ok. 40 km. Odpuszczamy PK20. Wylatujemy na asfalt i Niewe mnie ciągnie. Nogi mam mocne, ale mam problemy z normalnym oddychaniem. Nie wiem, czy to jakaś dolegliwość (drugi raz w tym roku, identyczne objawy były w Istebnej) czy też kiepskie żarcie i mój wielki brzuch ugniata mi wnętrzności. Ogólnie ciężko. Pomimo to mijamy kilku Harpów. Po drodze mała kawka na stacji i kierujemy się na PK17. Zaczyna padać. Przy skręcie do Wajcherowa o mało co nie wpadłbym na Niewe, gdy ten hamował. Chwilę potem samochód z przyczepą sprzątnąłby mojego zioma na pobocze, ale na szczęście obyło się tylko strachem. Zgodnie z mapą skręcamy na Gniewowo, a potem szukamy skrętu w las. Spotykamy dwóch Harpów, z którymi do końca szukamy PK17. Kręcimy się po okolicznych krzakach,. ale nic nie widać. Decydujemy się na zjazd w kierunku bazy na azymut pierwszą przecinką. Nagle wypadamy na drogę, która prowadzi do PK. Ktoś z przeciwka tłumaczy prosto, przy błotku w lewo, potem w prawo i rzeczywiście jest PK17.
170:33 od poprzedniego

Potem karkołomnym zjazdem w dół do bazy. Robi się już ciemno. Niewe jedzie bez lampki, ale po Istebnej ten zjazd to pikuś. Przez tory i stację do Redy i powrót do bazy krajową drogą po ciemku i w deszczu. Szczęśliwie zdobywamy metę 15 minut przed czasem.

Podsumowanie.
7 PK 27 punktów (137 i 138 na 302 startujących to więcej niż połowa)
Fajna impreza, fajna atmosfera, fajna przygoda.
Sporo błędów i ujechaliśmy się jak konie po westernie.
Jestem nieusatysfakcjonowany moją przypadłością, jechałem na pół gwizdka, a moc w nogach była. Coraz bardziej ta orientacja mi się podoba i chyba kupię sobie w końcu mapnik ;)
Kategoria >100, zawody


stat4u