Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
97.63 km 67.00 km teren
05:14 h 18.66 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Maraton Szydłowiec + dojazdy

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 0

Dzień wcześniej zrobiłem prawie 750 km samochodem i byłem lekko niewyspany i zmęczony. Ustawka z Niewe o 8:30 na Górczewskiej. Dojeżdżam na kołach. Potem sprint do Radomia i dalej do Szydłowca. Po drodze guma, ale nie w samochodzie tylko w kole u Niewe. Szybka zmiana na stacji i dalej w drogę. Przed startem robimy małą rozgrzewkę. Czuję moc, ale również ogólne zmęczenie. W związku z tym odpuszczam dalszą rozgrzewkę. Ruszamy z 7 sketora. Niewe ostro do przodu, a ja robię swoje (początki zawsze mam wolne). Nagle spora piaskownica, gdzie tracę z oczu Niewe i dalej jadę juz sam. Na początku przestoje, bo błoto i kałuże. Już widzę w myślach, jak Niewe daje środkiem i się nie myliłem ;) Oszczędzając sprzęt czekam razem z innymi. Potem przy pierwszym bufecie zaczynam czuć głód. Niby wszystko jest Ok, ale jakioś brak świeżości. Pewnie cały tydzień dojazdów do opracy zrobił swoje. Przezornie zatrzymuje się, biorę dwa banany, izotonik, dwa żele i jadę dalej. Po bananach, jednym żelu i całej butli pałerejda jakoś trochę lepiej. Lepiej było tylko do 45-50 km. Potem odcięcie i koniec mocy. Starsznie w dupę dały te trawiaste odcinki. Od 15 km do mety było już zamulanie i odliczanie do mety. Zaczęli mnie nawet wyprzedać ludzie, ale nie miałeś siły na walkę. Dopiero na kilka km przed metą zrobiło się normalnie, czyli twardo i zacząłem jechac w miarę normlanie. Na mecie był już Niewe. Wsadził mi ok 15 minut i miał rację, że ten maraton nie był podemnie. Potem szybkie mycie w zalewie i do domu - oczywiscie w korkach. Niewe wyrzuca mnie w Babicach, skąd na kołach dojeżdżam na Bemowo, gdzie czeka na mnie żonka z maluchem. Sprzęt na dach i do domu. Świetny dzień, świetna pogoda i miłe zmęczenie ;)
Kategoria zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa yprzy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u