Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
71.69 km 65.00 km teren
03:32 h 20.29 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazovia Ciechanów Giga

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 3

Totalnie bez formy, bez żadnego przepalenia, po trzydniowym wyjeździe integracyjnym, po dłuższej przerwie startowej, ruszamy na Ciechanów (Che, Niewe, ja). Tym razem ja powożę i po drodze wpadam do Domu Zła po rzeczonych. Szybkie pakowanie połączone z wymiana dętki przez Niewego ;) Na miejsce dojeżdżamy w miarę sprawnie.
Pogoda dopisuje. Można jechać na krótko. Niewe poleciał się zarejestrować i wyregulować swojego Sisa. Ja z Che powoli się rozpakowujemy. Później ustawka w sektorze i start….

Wiem, że za dużo nie ugram i jadę swoje. Przez pierwsze kilometry przepalam to co mam w żołądku. Jedzie się kiepsko. Później jakoś się odetkało i w miarę jadę do przodu. Były małe górki, korki na trasie, przewalone drzewa i generalnie tłok.

gdzieś na trasie © Goro


Nagle na ok 20 km mija mnie Niewe. Nie ukrywam, że zrobił to dosyć sprawnie, że nawet nie zdążyłem się z nim załapać.

Po rozjeździe na Giga jak zwykle pusto. Długo jadę sam. Dzięki spokojnej pierwszej pętli, druga pokonuję bez większych kryzysów. Jedyny kryzys przeżywa mój amor, któremu skończyła się blokada i buja go jak cholera.

Trasa nudna jak cholera. Jak ktoś napisał, wyciągnięto z niej wszystko co można. Jakieś przecinki, skrawki pól, gnojówka. Czułem się jak traktor podczas żniw ;)
Końcówkę pokonuję z jednym zawodnikiem. Na płaskim trochę on ciągnął, trochę ja. Dzięki temu zmobilizowałem się do większego tempa. Na metę wpadam po 3 godzinach i 18 minutach.

Tuż za metą spotykam Radka i Dżerego, z którymi ochlapuje gębę pod zamkiem. Niewe i Che czekają. Jedno i drugie wsadziło mi kilka minut. Potem makaron, wyniki i tombola. Zostaliśmy an tej tomboli, ale bilans marniutki – ja nic, Che gacie, a Niewe mydło ;)
Zahaczając o pizzerię wracamy do Domu Złego. Potem docieram do siebie.

Wynik nie odstaje od pozostałych, choć myślałem, że będzie gorzej. Niewe nieźle pocisnął i na ostatnim maratonie jedziemy razem z 5 sektora ;)
Kategoria weekend



Komentarze
Niewe
| 13:08 piątek, 14 września 2012 | linkuj Pewnie! :)
Goro
| 13:00 piątek, 14 września 2012 | linkuj przymierzałeś ??????
Niewe
| 12:55 piątek, 14 września 2012 | linkuj 1. Przeleciałem migusiem, bo miałem przód zablokowany na największym blacie. Przez cały maraton :)
2. Bilans tomboli nie był taki marniutki. Gatki całkiem dobrze leżą ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wodum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u