Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:602.71 km (w terenie 280.00 km; 46.46%)
Czas w ruchu:29:38
Średnia prędkość:20.34 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:75.34 km i 3h 42m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
34.94 km 30.00 km teren
01:54 h 18.39 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

ze Szwagrem po KPN

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 11.05.2011 | Komentarze 0

Poranne kręcenie ze Szwagrem po KPN. Krótka pętla. Kuźwa, ale ładna wiosna w lesie ;)

no i w tym wieczorem jazda po flaszkę ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
53.55 km 10.00 km teren
02:10 h 24.72 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

do Szwagrów

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 11.05.2011 | Komentarze 1

W piątek po pracy miała być ustawka. Niewe wymiękł, tak samo jak Szwagier. Więc sam pobujałem się z Bemowa do centrum, a potem przez Łomianki do Wiktorowa. Końcówka już po ciemaku. Z ciekawostek pod Sierakowem widziałem dwa razy łosia ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
59.24 km 20.00 km teren
02:26 h 24.35 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

na piwo do Nieporętu

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 11.05.2011 | Komentarze 0

Popracowa ustawka z Niewe na Bemowie. Szybka decyzja - piwo w Nieporęcie. Lecimy przez Tarchomin do naszej ulubionej ścieżki wzdłuż Kanałku Żerańskiego. Szybkie piwko na barce i szybki powrót. Na Bemowie robimy kolejne szybkie piwka. Ja mam blisko do domu, ale Niewe musi jeszcze dymać przez lasy do siebie ;)
Kategoria >100, weekend


Dane wyjazdu:
191.33 km 100.00 km teren
09:56 h 19.26 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Harpagan nr 41

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 1

Opis później.
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
25.80 km 0.00 km teren
01:13 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

powrót z Preharpa

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · dodano: 11.04.2011 | Komentarze 0

Poranek ciężki. Trza jakoś wrócić do domu. Szybko się zbieramy i bez zbędnych ceregieli jesteśmy już na kolach. Janek odbija w swoją stronę, a my z Niewe jedziemy razem. Tempo żadne, ciągle jeszcze wieje, a my jeszcze trochę zawiani. W Umiastowie odbijam na Bemowo. Ciężko, ale docieram do domu. Do końca dnia męczę się sam ze sobą ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
124.66 km 70.00 km teren
06:29 h 19.23 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Preharp Otwock

Sobota, 9 kwietnia 2011 · dodano: 11.04.2011 | Komentarze 7

Wmordewind, ale wiało. Z samego rana miałem spore wątpliwości w ogóle jechać. Pogoda taka sobie, jestem trochę podziębiony, nie chciało mi się. Jednak sytuacja domowa spowodowała, a uciekłem na rower. Ustawka była w pociągu na Zachodnim. Jednak byłem trochę spóźniony i pojechałem następnym pociągiem sam, na który ledwo zdążyłem. Na miejscu jest już Niewe, Radek i Janek. Odbieram numer, kartę i czekamy na rozdanie map. Nie mam mapnika, więc robię za jelenia i jedynym moim zadaniem było odczytywanie opisów punktów. Wybieramy wariant na południe, który ze względu na wiatr okazał się mniej korzystny. Start dosyć mocny. Radek okazał się mocnym zawodnikiem i bardzo dobrym nawigatorem. Dobrze to rokuje na Harpa, gdzie jedziemy we trzech. Tempa nie wytrzymuje Janek, który odpada gdzieś w lesie. Nawigacja była dosyć łatwa, bo punkty naliczamy sprawnie. Gdzieś w lesie, idąc na przełaj zaliczamy jakieś mokradła. Moczę całe stopy, co nie rokuje dobrze. Potem cały dzień mam mokre i zdrętwiałe stopy, co nie jest przyjemne. W połowie dystansu mam kryzys i nawet miałem plan, aby odbić na metę. Cholerny wiatr, słabe samopoczucie, mokre buty, to wszystko spowodowało, że miałem dosyć. Jednak nie wymiękłem i pojechałem do końca. W pewnym momencie wiemy, że przez ten wiatr nie zdobędziemy wszystkich punktów. Odpuszczamy 3 punkty na północy i zaczynamy walkę z czasem, aby wrócić na metę przed 17. Udaje się wyrobić w czasie i zebrać 12 punktów. Na mecie super wypas – żurek, herbata, cista, woda. Jak na 20 PLN-ów całkiem sporo. W momencie ogłoszenia wyników okazało się, ze zajmujemy wysokie 6, 7 i 8 miejsce. Czyli niewiele brakowało do podium. Może gdybyśmy pojechali na północ wynik mógł być lepszy. Później sprawy potoczyły się już szybciej. Zakupy w sklepie, piwko, gorzka i ognisko. Na pociąg jedziemy już w dobrych humorach ;) Zamiast udać się jak człowiek do domu, szybka decyzja i zjazd do bazy, czyli do Radka. Lądujemy gdzieś w Pruszkowie, po drodze zaliczając kolejny sklep oraz zamawiając śmieciową pizzę. Dzień kończy się tak, że rano mija chwila, zanim się zlokalizowałem ;)
Kategoria >100, zawody


Dane wyjazdu:
64.64 km 50.00 km teren
03:23 h 19.11 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazovia Otwock

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 5

Zacznę od tego, że jak wyszedłem w piątek na rower to jeszcze nie wróciłem do domu ;). Wieczór u Niewe skończył się masakrą, sobota była bardzo ciężka i spędziłem ją u siostry. Nie było sensu wracać do domu, skoro jutro jest maraton, mam wszystko co potrzeba (włącznie z numerem), a Niewe mieszka po sąsiedzku. Wieczorem oczywiście próbowałem trochę zaleczyć chorobę i znowu poszło kilka zimnych ;). W niedzielę rano czułem się gorzej, niż po całym tygodniu w robocie. Ale nie ma lipy i jedziemy powalczyć, bez ducha walki. Na miejscu tłumy i super pogoda. Składamy sprzęty i jedziemy na rozgrzewkę, gdzie spotykamy Pawła, Marcina i innych startujących. Okazało się, że start jest opóźniony o pół godziny, więc się długo rozgrzewamy. Na starcie, na stadionie tłumy plus helikopter z video ;). Start, znowu szybko i ostro po asfalcie. Gdzieś tam czuję jak mnie dynia trochę nawala, ale w sumie jedzie mi się nadzwyczajnie dobrze. Generalnie nie ma ścigania, bo tłumy są wszędzie. Zero techniki, zero przygotowania. Kupę dziwnych ludzi. Dalej robi się luźniej. Jadę swoje, wszystko podjechane, wszystko zjechane. Gdzieś w połowie dystansu spotykam Che, która jedzie Giga - za to szacun. Trasa ciężka, ale znana z Karczewia i Józefowa. Dojeżdżam z zapasem sił, bez większego kryzysu. O dziwo czekam na Niewe ok. 15 minut. Na mecie tłumy, więc szybko uciekamy. Niewe wyrzuca mnie po drodze, więc mam jeszcze kilka km do domu. Ciężki weekend :) Niespodziewany wynik :) Nie wiedziałem, że % mają taki wpływ na moją wydolność ;)
Kategoria zawody


Dane wyjazdu:
48.55 km 0.00 km teren
02:07 h 22.94 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

zapisy, zakupy, zachrzan na czubie i inne za ;)

Piątek, 1 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 0

W końcu udało mi się wyciągnąć Niewe na mały rozruch. W zeszłym tygodniu on chorował, a ja miałem rower u niego i nikt z nas nie kręcił. Plan prosty - odebrać numer na Mazovię, a potem z zjazd na bazę, czyli do Niewego. Na początku oczywiście konkretne ustalenie, żadnych wariactw tylko spokojnie, bo przed nami sobota. Oczywiście mowa o %, a nie o km na rowerze ;)
Jak to zwykle bywa z ustaleniami, nie zostały dotrzymane i sobota była do dupy :(
Ale od początku, Niewe dociera na Bemowo, ale ma problem i spotykamy się w sklepie u Wożniaka. Jak przybywam problem jest już rozwiązany. Dalej do Centrum Olimpijskiego, gdzie dostajemy gustowne numery (1075 i 1076 ;). Niewe wymyślił romantyczną kolację, więc musieliśmy zakupić odpowiedni produkty, tłukąc się przez całe miasto. Osobiście nie miałem żadnego światła. Niewe poratował mnie lampą, ale bez baterii. Na CPN zakupiłem najlepsze jakie były i za 4 paluszki zabuliłem 22 PLN-y. Zgroza, ile może kosztować bezpieczeństwo. Dalej już Warszawską, w tempie ekspresowym zjazd na bazę. Po drodze jeszcze mały zakup i oczywiście jedno zimne - nie było to ostatnie zimne tego wieczora.
Kategoria >100, weekend


stat4u