Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

weekend

Dystans całkowity:10856.42 km (w terenie 4072.00 km; 37.51%)
Czas w ruchu:514:07
Średnia prędkość:21.12 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Liczba aktywności:158
Średnio na aktywność:68.71 km i 3h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
61.37 km 30.00 km teren
03:09 h 19.48 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

takie tam tu i tam

Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 05.12.2011 | Komentarze 0

Tym razem ustawiłem się z Jankiem, z którym wyjechaliśmy z Bemowa i leniwie toczyliśmy się w kierunku KPN. Janek pokazał mi bielańskie tereny, których nie znałem, choć mieszkam w tych okolicach od lat. Potem przez Łomianki dojechaliśmy do Sierakowa. Mając jeszcze trochę czasu pokręciliśmy się po okolicy i w Truskawiu się rozstaliśmy. Janek pojechał do rodziców, a ja do Niewego. Po krótkiej konsultacji i koordynacji z Che ruszyliśmy na Bemowo do Bemola. Niewe pokazał mi swoją słynną pożarówkę, którą zazwyczaj wraca do domu. Jak się później okazało tym razem też wracał, ale korzeń go pokonał ;)
W Bemolu poznaliśmy Gonię, którą jak się później okazało Che już znała ;)
Sama Che dojechała trochę później.
Po spożyciu jedynie dwóch, w związku ze złożoną rodzinną deklaracją, musiałem uciekać. Niewe i Che zostali, a jak to się skończyło można czytać tutaj ;)
Kolejny raz jeżdżenia mało - posezonowa regeneracja trwa.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
80.40 km 25.00 km teren
03:37 h 22.23 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kanał

Sobota, 12 listopada 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 0

W ramach długiego weekendu, ustawka z Rooterem w celu dalszej edukacji rowerowej. Tym razem zaciągnąłem go nad Kanałek Żerański, nad którym dojechaliśmy do Nieporętu. Małe piwko nad Zegrzem i dalej przez Dębe do Legionowa, Jabłonnej i wałem na Tarchomin. Na Modlińskiej uzupełnienie kalorii w Maku. Lekko zziębnięci docieramy na Bemowo. Mam nadzieję, że się podobało. Następnym razem zrobimy całość, czyli pętla do NDM ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
104.25 km 60.00 km teren
05:03 h 20.64 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ucieczka na Zachód

Niedziela, 6 listopada 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 1

Ustawka z Niewe.
Cel: Zachód KPN
Jadę na kołach do jaskini zła. Dalej tym samy singlem, którym zawsze wyjeżdżamy z Wiktorowa. Nagle jeb - Niewe leży. Dziura pod liściami zrobiła mu OTB. Na szczęście nic się nie stało i jedziemy dalej. KPN jesienią jest przepiękny. Mieliśmy dojechać na sam zachodni koniec KPN-u, ale w związku z faktem, iż późno wyjechaliśmy trzeba było zweryfikować plany.
Wracamy przez Truskaw, gdzie się roztajemy.
Dalej mam asfalt z cholernie zimnym wmordewidem. Po zmroku temperatura spada szybko i czuć to na różnych członkach ciała. Dojechałem nieźle ujechany.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
101.00 km 15.00 km teren
04:24 h 22.95 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Coroczna cmentarna pętla

Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 5

Trzeci rok z rzędu część grobów robię na rowerze. Bo fajniej, bo szybciej, bo taniej i bez korków.
Tym razem mam kompana Rootera, któremu podoba się mój pomysł jazdy po W-wie, gdyż KPN ma po dziurkę w wentylu. Robi jednak małe założenie, że bez 100 km nie wracamy. No to OK - jadziem.
Ruszyliśmy z Bemowa, przez Ochotę i Centrum na Agrykolę, gdzie osiągamy dzisiejszą V max. Dalej w kierunku Wilanowa i Powsina, gdzie zaliczamy trochę terenu. Wypadamy w Skolimowie, gdzie zaliczamy pierwszy cmentarz. Bardzo lubię paradować w kolorowym stroju rowerowym z kaskiem na łbie wśród tych wszystkich smutnych ludzi. Znicz, zapałka i jedziemy dalej.
Powrót do Wilanowa, gdzie robimy popas w Maku. Dalej mostem Siekierkowskim na drugą stronę Wisły. Dalej przez Grochów do Wesołej. Kolejny cmentarz. Świeczka, zapałka i wracamy, gdyż ściemnia się znienacka. Powrót Szasarów, Mostem Śląsko- Dąbrowskim na drugą stronę. I tu zaczyna się dokręcanie do pełnej stówy. Zjeżdżamy nad Wisłę i jedziemy aż do Podleśnej. Dalej do Powązkowskiej i jeszcze zaliczamy cała płytę Lotniska. W końcu kończymy w nocnym, gdzie kupujemy GŻ dwa piwka i spełnieni wracamy do mnie na chatę.
Trafiliśmy na idealną pogodę i kilka razy podczas tej wycieczki gęby nam się cieszyły jak jest ciepło, bezwietrznie i ile tlenu w powietrzu.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
52.50 km 5.00 km teren
02:06 h 25.00 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

SAM na SAM

Sobota, 22 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 0

Dwa tygodnie nie jeździłem, bo w zeszłym tygodniu balowałem na weselu. Niewe chory, Rooter skacowany, Che nie dzwoni już do mnie, Obcy się wyobcował, więc sam se jadę.
Oczywiście nie mam żadnego pomysłu, bo odwykłem od samotnej jazdy. No se pojadę do Siostry. Szybko i sprawnie docieram. Trochę pogadałem i dalej zmieniam miejscówkę na jaskinię zła, czyli odwiedzam chorego Niewego. Zrobiliśmy sobie emeryten party i przy herbatce z ....... miodem obgadaliśmy m.in. ostatniego Harpagana.
Powrót bez urozmaiceń asfaltem przez Latchorzew.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
66.00 km 0.00 km teren
02:32 h 26.05 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

urlop w urzędach

Piątek, 16 września 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 4

Wziąłem jeden dzień wolnego, aby się przemeldować. Jak się okazało za mało.
Rano do Łomianek wymeldować się. Przy okazji odwiedziłem mojego staruszka. Potem na Pragę do US, aby poinformować ich, że zmieniłem miejsce zamieszkania. Okazało się jednak, że nie potrzebnie, bo muszę to zrobić w nowym US. Później jeszcze do żony do firmy po przesyłkę i do nowego Ratusza zameldować się.
I tu zonk - aby się zameldować trza mieć książeczkę wojskową - więc się odbiłem od okienka i się nie zameldowałem.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
87.18 km 70.00 km teren
04:28 h 19.52 km/h:
Maks. pr.:65.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazovia Skarżysko Giga

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 4

Zaczęło się do tego, że zostałem kierowcą wycieczki. Dodatkowo moje auto zostało wypełnione 4 osoborowerami. I tak musiłem odebrać czcigodną Che z Bródna, potem poleciałem do Wiktorowa po nie do końca świeżego Niewe, a następnie do Pruszkowa po Radka.
Szybko i sprawnie docieramy do Radomia, gdzie robimy mały popas w Maku. Nagle zdajemy sobie sprawę, że mamy licho z czasem i gnamy na miejsce (gnamy na tyle na ile moja fura daje radę pod górkę ;)
Na miejscu szybka przebierka w biskupie szmatki, montaż numerów i jedziemy na start. Zero rozgrzewki. W sektorze spotykam Thelego, z którym zamieniłem kilka zdań i kolejny raz namawiałem go na Giga.
Start inny niż w zeszłym roku. Szybko mijają pierwsze km. Czuję się dobrze, aczkolwiek dobrze mi się jedzie dopiero od 15-20 km. Noga podaje i pierwszą pętle jadę w miarę OK.
Jeszcze przed rozjazdem Giga spotykam i mijam Radką. Dziwne, bo on zawsze był z przodu. Po rozjeździe Giga pusto. Na horyzoncie widzę dwie postacie, które udaje się dogonić. Jedną z nich był prezes Che. Trochę gadamy, ale na bagnach ucieka mi. Potem często mijam się z jednym typem, który ucieka pod górę, ale bardzo dużo traci na zjazdach. Ok. 5 km przed metą razem gubimy drogę. Skręciliśmy za wcześnie. Na szczęście nie ujechaliśmy daleko, ale pewni kilka minut uciekło. W tym momencie czuję kapeć z tyłu. Fak, zanim zmienię wszyscy już uciekną. No, ale nie mam wyboru. Rower do góry i w miarę szybko zmieniam koło. Spieszę się i nie dopompowałem koła odpowiednio i ostatnie kilometry jadę wolniej i uważam, żeby nie dobić i nie złapać kolejnego snake’a. Na mecie już komplet. Che pierwsza, Niewe pojechał Mega, a Radek wyprzedził mnie podczas zmiany koła.
Wydawało mi się, że tempo było dobre, ale znowu Che wsadziła mi prawie 40 minut. No cóż, widać tak już musi być. Jednak trasa super, twardo, pagórkowato, były podjazdy i fajne zjazdy.
Po dekoracji Che, dosyć szybko zwijamy się do domu. Wracamy długo opłotkami mijając Radom i Janki. Dzięki temu bez korków docieramy do Pruszkowa, a dalej do Wiktorowa.
Kategoria weekend, zawody


Dane wyjazdu:
109.00 km 60.00 km teren
04:45 h 22.95 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

szybka setka

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 1

Miało być fajnie i gwarno, a wyszło jak zwykle.
Z wielkich zapowiedzi na placu boju zostałem ja i Niewe.
Miało być w lewo, a było w prawo. Zamiast Niewe do mnie, ja lecę do Niewego. Spotykam go pod bramą, jak brandzluje się z czymś. Lecimy przez błotny KPN do NDM. Przez Wisłę na drugą stronę i dalej w kierunku wałów na Dębe. Wały przelatujemy w szybkim tempie. Za zaporą natrafiamy na jakiś festyn. Robimy piwko i lecimy dalej. Nie ujeżdżamy daleko bo zachęcający napis skierował nas do baru nad samym zalewem. Tam czekamy długooo na michę, umilając sobie czas widokami różnej maści kobiet i muskularnych, bezszyjnych, wytatuowanych typów, chlejącyh gorzałę w słońcu.
Dalej w korku przez Zegrze do Nieporętu. Tam kanałkiem na Bródno i dalej Grotem do W-wy. Pod mostem roztaję się z Niewe, który pędzi na niecodzienne spotkanie Che.
W końcu coś pojeździliśmy i coś poczułem w nogach.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
32.10 km 15.00 km teren
01:34 h 20.49 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

kto tak potrafi?

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 11.08.2011 | Komentarze 20

Niby to takie proste, pójść pojeździć na rowerze - fak.

Ustawiłem się z Niewe, coby coś pokręcić. W międzyczasie zagaiłem Szwagra, ale ten nie mógł. Raczej mógł, ale w drugą stronę. Przyjechał do mnie i razem pojechaliśmy do Niewe.

U Niewe, jak u Niewe. Zamiast jeździć na rowerze, piliśmy piwo ;)

W końcu poderwałem dupę i ruszyliśmy do KPN-u. Nie ujechaliśmy daleko, jak w Roztoce zachciało im się jeść. Oni jedli, a mnie jadły komary.

Po konsumpcji Szwagier wracał na wiochę, bo coś tam musiał, a my z Niewe polecieliśmy gdzieś przed siebie. Ujechaliśmy może ze 2-3 km, jak nagle poczułem uderzenie w lewy pedał i czuję jak lecę przed siebie. Przeturlałem się, w powietrzu zacuurviając kolanem w coś i leże jak długi. Przy mojej masie takie oberki wymagają zwinności jak kot ;)
Niewe z niedowierzaniem patrzy na mnie, a raczej na moje przednie koło. Ja cały, ale dalszej jazdy nie będzie .......
kto tak potrafi? © Goro

Fak, i co dalej?
Obręcz pęknięta, szprychy w chiński X, generalnie GAME OVER.
No i poszliśmy z buta do Roztoki. Tam nas odebrał wspomniany już Szwagier.
Potem musiałem ochłonąć przy kilku piwach. Powrót wozem technicznym z żoną.

No i co trza coś teraz z tym zrobić.
W poniedziałek objechałem kilka sklepów:
- a to nie mają obręczy
- a to mają 36 szprych, a ja mam 32
- a że się nie oplaca przeplatać
- a że lepiej nowe koło
- a że to co miałem to chiński szajs

No i zrobić?
Jest tylko jedno wyjście - telefon do przyjaciela............i dzwonię do CHE, która obiecuje coś pomóc.
Teraz siedzę i czekam na telefon od niej ..........

Update:
Che stanęła na wysokości zadania i zadzwoniła ;) Załatwiła nowe koło, które już odebrałem. Podobno mocniejsze - zobaczymy ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
26.90 km 5.00 km teren
01:08 h 23.74 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

obejrzeć to co Papa kupił

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1

Miałem jechać zarejestrować się na Mazovię, ale za późno wyszedłem z pracy i nie zdążyłem. Wybrałem się jednak bo mój Papa uparł się i kupił mi w Słomczynie rower kolarski. Coś tam wspomniałem o powrocie do korzeni i chęci zakupu szosy, a ten pojechał na giełdę i wyrwał coś bez mojej wiedzy.
Pojechałem bez przekonania, bo nie mam kasy na takie zakupy, nie mam gdzie tego trzymać i w ogóle nie po mojej myśli.
Sprzęt okazał się w miarę OK, trochę leciwy, ale ogólnie spoko. Osprzęt sprawny, nawet lekki, ładny, nawet mógłby być, ale ZA MAŁY - ryjem siedziałem przed przednim kołem.
W ten sposób nie mam trzeciego roweru, ale mój stary ma zamrożoną gotówkę i nie wiadomo co z tym dalej zrobić.
Może ktoś chce kupić tanią szosę na kilka stówek?
Pasuje na kogoś poniżej 185 cm wzrostu.
Ewentualne zdjęcia na maila.
Kategoria weekend


stat4u