Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
31.06 km 0.00 km teren
01:20 h 23.30 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

great friday

Piątek, 6 kwietnia 2012 · dodano: 12.04.2012 | Komentarze 3

Taki dzień to ja lubię ;)

Rano do pracy - standard, nic ciekawego nie pamiętam, poza tym, że było zimno ;(

Po pracy, czyli o 12:30 ;)))))))) przejechałem się do centrum, podrzucając Pani Matce jakiś tam papierek. Potem jak najbardziej na około do domu, co by Teściową trochę wcześniej zluzować.

Jaki ten dzień długi, jak się tak wcześniej wyjdzie ;)
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
18.59 km 0.00 km teren
00:52 h 21.45 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

jak to jest ........

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · dodano: 06.04.2012 | Komentarze 2

.......z wjeżdżaniem rowerem na przejście dla pieszych???
Jak mam ścieżkę to mogę.
Ja jej nie mam to powinienem zejść z roweru.
Jednak po stronie samochodu nic się nie zmienia. On nie widzi, czym mam ścieżkę, czy też nie.

Rano jadąc wjechałem na dużej prędkości przed samochód na pasach. Ja go widziałem i wszystko kontrolowałem. Jednak on mnie nie widział i się zapieklił, że wtargnąłem i że powinien zejść.
Ścieżka rowerowa była, ale po drugiej stronie skrzyżowania.
Co zmienia, że ja mam ścieżkę, albo jej nie mam??
Kierowca skręca w prawo i nie widzi, czy ja jadę po ścieżce, czy po chodniku. Ryzyko jest takie samo.

Po pracy pojechałem tutaj, aby oblukać rowerki biegowe dla mojego najmłodszego. Strasznie mi się podoba, jak te szkraby popylają na tym ;)
Potem do domu. Kuźwa, jak zimno !!!!!!!! Gdzie ta wiosna się pytam ????????
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
70.00 km 70.00 km teren
03:56 h 17.80 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Niby letnia Mazovia Otwock

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 02.04.2012 | Komentarze 10

Pierwsza letnia Mazovia. Za oknem raczej zima. Ostatni zimowy start był przy +15C. teraz jest ledwo 1-2 stopnie, wieje i co chwila pada śnieg. No cóż. Pomimo tego, że żona odradzała ja jadę.
Nietypowo bo sam. Jedni są kontuzjowani, inni połamali ramy, inni nie jadą bo zimno.
Po wieczornej regulacji tylnych hamulców wrzucam Cuba do auta w całości.
Na miejsce dojeżdżam trochę przed czasem i od razu lokalizujęNiewe i Che, którzy już wygramalają z auta. Niewe tym razem jako opiekun wycieczki, w roli fotoamatora. Czuję jednak w powietrzu lekki wkoorv, bo kaseta nie odkręca się w Che rowerze. Oni idą odkręcać, a ja się przebieram. Nie ukrywam, że lekko piździ, co nie nastraja dobrze.
Pokręciłem się trochę, sikłem i ustawiłem w sektorze, gdzie sami znajomi (Zetinho, Obcy, Che). Stanie w tej temperaturze kilka minut spowodowało ogólne odrętwienie wszelkich wystających części ciała ;)
Start i poszły konie po betonie. Na początku płasko i po asfalcie. Z każdym km jedzie się lepiej. Na prostej zaczynam wyprzedzać. Tempo szybkie, ale daję radę. Tak dobrze jedzie mi się do ok 20-25 km. Wyprzedziłem nawet Che i odzyskiwałem sporo pozycji. Jednak do czasu ;)
W pewnym momencie koleś przede mną upada na piachu, a ja na niego. Nic się niby nie stało, ale zaczyna mi piszczeć, skrzypieć, obcierać zacisk. Myślę, że znowu tylny hamulec szlag trafił. Ten dźwięk towarzyszy mi już do końca.
Na sekcji interwałów dopada mnie pierwszy kryzys. Nogi jak wata i kreci się dosyć ciężko. Che z tyłu widzi, że zamulam. Chwilę jedziemy razem, ale odjeżdża mi.
Pod koniec Mega odzyskuję siły. Nogi się trochę rozluźniły i jedzie mi się lepiej. Mam Che w zasięgu wzroku. Tuż przed rozjazdem na Giga, Boguś z Gerappa wpada centralnie na drzewo. Jęczy, zwija się z bólu. Zatrzymuję się jako trzeci lub czwarty za nim. Zabezpieczam trasę i dzwonię do orgów. Zanim się dodzwoniłem i coś ustaliłem Boguś wstał. Okazało się, że da radę dojechać do mety. Alarm odwołany.
W między czasie mija mnie Obcy, który podobno coś krzyczał do mnie.
Po kilku minutach ruszam dalej.
Śnieżyca w pełni, ale nie poddaje się i ruszam na Giga.
Tutaj mam podobną sytuację.
Znowu dopada mnie kryzys na początku pętli, aby ustąpić pod koniec. Jakoś dojeżdżam do mety, gdzie już prawie koniec imprezy.
Wynik nie jest rewelacyjny, ale to początek sezonu.
Brakuje siły i rozjeżdżenia na dłuższych dystansach.
Dostałem 20 minut od Che i 30 od Radka. No cóż, bywa ...
W domu okazuje się, że obcierał nie tylny zacisk, choć byłem tego pewien na 100%, lecz przedni, gdzie skończyły się chyba klocki. Trzeba znowu zainwestować ;)
Kategoria zawody


Dane wyjazdu:
30.47 km 0.00 km teren
01:21 h 22.57 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

zapis

Czwartek, 29 marca 2012 · dodano: 02.04.2012 | Komentarze 0

Srana do pracy. Próbuję sobie coś przypomnieć, coś szczególnego .........ale chyba był to najzwyklejszy standard ;)

Po pracy jadę do Centrum Olimpijskiego zarejestrować siebie i kolegów na Mazovię. Okazało się, że istnieje takie coś jak portfel drużyny - jedna pula, jedna cena i zgłoszenia mailem do piątku przed startem. Jeden wpłacił X drugi Y i każdy jedzie za swoje, bez wywalania kasy z góry. Minus taki, że jakiś tam kupon nas ominął.

Po rejestracji i odbiorze nowych numerów wracam na chatę.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
19.22 km 0.00 km teren
00:50 h 23.06 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

gdzie ta wiosna....

Środa, 28 marca 2012 · dodano: 29.03.2012 | Komentarze 1

.....się pytam?
Rano ledwie 3 stopnie.
Na bluzę muszę założyć coś przeciw wiatrowi.
Jednak pod pracą spływam już potem, więc kurtka była zbędna.
Po pracy leniwie do domu. Cały czas duje wiater, co umniejsza przyjemność z jazdy.
Wiem, że marudzę, ale jakoś tak jestem na NIE i już ;(
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
16.27 km 0.00 km teren
00:42 h 23.24 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

szybko

Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 0

Po poniedziałkowym urlopie w roli niani dla mego syna, z rana do roboty.
Nie wiem, czy przez tą zmianę czasu, ale jakoś długo się grzebałem z rana. W związku z niedoczasem lecę Obozową - bo szybciej.
Kole Olimpii na skrzyżowaniu mijam na pełnej szybkości dwa Hipki;) Wydałem z siebie tylko jakiś głos, podniosłem rękę w geście pozdrowienia i pomknąłem dalej.
Powrót standard z cholernym wmordewindem.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
64.80 km 50.00 km teren
02:58 h 21.84 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

miało być dużo wyszło jak zwykle

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 2

Wstępnie umówiłem się z Radkiem, że zrobimy szybką setkę, a później odwiedzimy kontuzjowanego. Przed nami początek sezonu Giga, więc trzeba się trochę rozkręcić na dłuższym dystansie.
Nic z tego nie wyszło, bo Radek za bardzo uprzyjemnił sobie poprzedni wieczór.

Trudno, z rana ruszam sam w kierunku KPN. Po drodze udaje mi się uaktywnić Rootera, który z braku laku dosiada oldschoolowy rower, gdyż swój połamał ;)

Ruszamy w kierunku Roztoki, gdzie przystajemy tylko na chwilę. Później czerwonym wracamy na Wiktorów i wpadamy do "Domu zła". Na miejscu jest już Che i o dziwo zajechał też Janek.

Po szybkim uzupełnieniu płynów trza było zrobić dodatkowe zakupy. Zgłaszam się na ochotnika. W związku z tym zostaje wyposażony w rower typu Kona oraz przyczepkę dla dzieci. W przyczepce ląduje kratka i razem z Jankiem udajemy się do sklepu. Jakie było zdziwienie Pani w sklepie, jak rowerzysta bierze kratkę browaru i idzie do roweru ;) Dokupiliśmy jeszcze klasyczną kiełbasę i bochen chleba. Sezon grillowy czas otworzyć ;) Odpowiednio dociążeniu wracamy do reszty towarzystwa.

Później szybki grill i niestety trzeba było wracać. W drogę powrotną udaje się z Jankiem, który pokazuje mi sześćdziesiąty piąty wariant dojazdu do Wiktorowa.

Janek przed Babicami odbija do siebie, a ja sunę przez Latchorzew do domu. Zakładany plan nie został wykonany, ale lubię takie spontany ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
44.24 km 0.00 km teren
01:53 h 23.49 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

glut i lomianki

Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 0

Cały tydzień roboczy na rowerze ;)
Dzisiaj nie odpuszczam, choć gila mam po pachy.
Rano do pracy.
Po południu znowu mam kurs na Łomianki po pocztę. Pomimo, że się już przemeldowałem to jeszcze coś tam do mnie przychodzi.
Jadę najkrótszą drogą, aby szybko się uwinąć i zdążyć przed zmierzchem.
Prawie się udaję i w domu jestem jak jest jeszcze szaro.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
47.17 km 0.00 km teren
02:13 h 21.28 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

w poczebie

Czwartek, 22 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 3

Dzień wcześniej nie wspomniałem, że mój zakład nawiedziła Che i bezdusznie zrobiłem wpis w stylu "Nuuuda". Szybko zostałem za to skarcony, więc teraz nadrabiam.

W dniu wczorajszym próbowaliśmy dojść do ładu i składu z pulsakiem i przy okazji poskarżyłem się na dolegliwości mojego Cuba (wykrzywiony zacisk tylnego hamulca). Che od razu zaoferowała swoją pomoc, w sensie wykorzystania znajomości w Airbiku i dokonania tam stosownych oględzin. W związku z tym ustawiliśmy się właśnie na dzisiaj, aby podjechać na Dereniową.

Z rana jadę Cubem, co po starym Szkocie jest zadaniem miłym i lekkim. Tak dobrze mi się jedzie, że na Obozowej wykręcam maks jadąc za skuterem ;)

Po pracy ustawka z Che na Polach Mokotowskich. Gadając powoli przemierzamy miasto, aż docieramy do Airbike'a, gdzie Che zagaduje umiejętnie, aby ktoś zajrzał do mego tylnego hamulca. Z oporem, ale dosyć szybko szefu patrzy i od razu negatywna opinia, że to Formula i tego się nie robi tak od ręki. Patrzy, mierzy, słucha i po chwili jest diagnoza - skrzywiony zacisk przy śrubie mocującej. Tak musiałem pizgnąć tym rowerem o krawężnik, że nie tylko zgięła się tarcza, ale również cały zacisk się przekosił. Jednak szefu podumał, wziął rower na zaplecze i odpowiednio odgiął lub dogiął ten zacisk, że dało się wszystko ustawić. UFFF, myślałem już skrzywiłem ramę, że będę musiał zmieniać hamulec, a tu chwila i jest OK ;)
Zapłatę ustaliliśmy w formie płynnej.
W związku z tym poszliśmy z Che do sklepu tuż obok na zakupy. Okazało się, że czas oczekiwania do kas równy jest hipermarketowi w okresie przedświątecznym. Odstalim swoje, aż doszło do płacenia. Gotówki nie mamy. Płacę kartą, ale odmowa - koniec miesiąca i się źródełko skończyło, a zapomniałem o swojej ostatniej płatności. Więc wyciągam grubszą armatę czyli kredytówkę. Co się okazuje, że czytnik jej nie czyta i że chip coś tam coś i dupa. Czas leci, kolejka i tak duża jeszcze rośnie. Pozostało tylko skoczyć do bankomatu. Che zostaje, a ja lecę nie do końca wiedząc gdzie ;) Szybko udaje się zlokalizować bankomat i robię wypłatę. Już widzę, jak mnie ta kredytówka podliczy za ten cash.
Szybko wracam i uiszczam co należne.
Potem zapłata zostaje przekazana masterowi od mojego zacisku i możemy kierować się abratna. Ustalamy, że lecimy nad Wisłę, gdzie spożyjemy sobie to co kupiliśmy nadmiarowo we wspomnianym sklepie.
Znowu gadając powoli suniemy przez miasto. Za Kopernikiem oblegamy jedną z ławek i spokojnie spożywamy to co se kupilim.
Zagaduje nas jakiś młody biker z jakimś tam problemem w suporcie. Che szybko dosiadła jego rower i wydała diagnozę - da się żyć ;)
Potem pogadaliśmy o Mazovii bo moja bluza chyba spowodowała to, że zostaliśmy potraktowani jako PRO i wszystko wiemy.
Młody podziękował i poleciał sobie dalej.
Wypiwszy pojechaliśmy dalej. Che miał odbić na Gdański, ale zagadaliśmy się i trochę przestrzeliła. Więc wywinęła się nazad, przybilim żółwia i każdy poleciał swoją stronę. Przez Wilsona, bez oświetlenia wróciłem do domu.
Cieszę się, że dzięki Che mój problem został szybko rozwiązany, bo strasznie nie lubię, jak coś nie działa, albo działa źle w rowerze ;)
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
19.43 km 0.00 km teren
00:49 h 23.79 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

nuuuuda

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 22.03.2012 | Komentarze 4

Nuda rano.
Nuda po południu.
Ciągle wieje.
Trochę na około do domu.
I tyle.
Kategoria praca


stat4u