Info
Więcej o mnie.
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Lipiec9 - 0
- 2015, Czerwiec26 - 1
- 2015, Maj21 - 0
- 2015, Kwiecień18 - 1
- 2015, Marzec18 - 1
- 2015, Luty23 - 3
- 2015, Styczeń13 - 7
- 2014, Grudzień4 - 0
- 2014, Listopad14 - 7
- 2014, Październik21 - 0
- 2014, Wrzesień18 - 9
- 2014, Sierpień19 - 7
- 2014, Lipiec15 - 1
- 2014, Czerwiec9 - 0
- 2014, Maj14 - 3
- 2014, Kwiecień21 - 9
- 2014, Marzec19 - 24
- 2014, Luty13 - 0
- 2014, Styczeń14 - 16
- 2013, Grudzień16 - 5
- 2013, Listopad19 - 4
- 2013, Październik22 - 7
- 2013, Wrzesień17 - 11
- 2013, Sierpień21 - 12
- 2013, Lipiec14 - 1
- 2013, Czerwiec17 - 6
- 2013, Maj13 - 27
- 2013, Kwiecień14 - 7
- 2013, Marzec20 - 46
- 2013, Luty1 - 3
- 2013, Styczeń14 - 58
- 2012, Grudzień14 - 36
- 2012, Listopad14 - 26
- 2012, Październik21 - 31
- 2012, Wrzesień20 - 19
- 2012, Sierpień12 - 3
- 2012, Lipiec16 - 17
- 2012, Czerwiec16 - 13
- 2012, Maj17 - 34
- 2012, Kwiecień16 - 47
- 2012, Marzec15 - 30
- 2012, Luty11 - 38
- 2012, Styczeń4 - 9
- 2011, Grudzień6 - 43
- 2011, Listopad3 - 1
- 2011, Październik4 - 8
- 2011, Wrzesień17 - 30
- 2011, Sierpień13 - 40
- 2011, Lipiec16 - 22
- 2011, Czerwiec13 - 23
- 2011, Maj8 - 25
- 2011, Kwiecień8 - 14
- 2011, Marzec3 - 2
- 2011, Luty4 - 3
- 2011, Styczeń2 - 1
- 2010, Listopad2 - 0
- 2010, Październik4 - 8
- 2010, Wrzesień3 - 5
- 2010, Sierpień22 - 1
- 2010, Lipiec19 - 4
- 2010, Czerwiec15 - 9
- 2010, Maj10 - 4
- 2010, Kwiecień9 - 3
- 2010, Marzec2 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2010, Styczeń3 - 0
- 2009, Grudzień5 - 9
- 2009, Listopad7 - 7
- 2009, Październik5 - 6
- 2009, Wrzesień9 - 6
- 2009, Sierpień12 - 3
- 2009, Lipiec6 - 2
Dane wyjazdu:
50.08 km
0.00 km teren
02:32 h
19.77 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:R.I.P. Scott Boulder
praca plus burzysyn
Wtorek, 23 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 0
Do pracy i z pracy standard.Wieczorem wypad z synem na miasto. Na początku pokazałem mu moją drogę do pracy (żeby wiedział jak ma jechać sam), a potem przez Pola Mokotowskie nad Wisłę.
Powrót Gwiaździstą do domu.
Kategoria praca
Dane wyjazdu:
16.34 km
0.00 km teren
00:45 h
21.79 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:R.I.P. Scott Boulder
praca
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 0
Do pracy standardowo.Z pracy jechałem chodnikiem. Chodnik wjechał na przystanek, a ja na nim. Na przystanek właśnie wjeżdżał autobus, który mnie obtrąbił. Z racji tego, że nie wiedziałem za co, uprzejmie zatrzymałem się i wygarnąłem kierowcy co o nim myślę, w obecności całego autobusu ;)
Kategoria praca
Dane wyjazdu:
109.00 km
60.00 km teren
04:45 h
22.95 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
szybka setka
Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 1
Miało być fajnie i gwarno, a wyszło jak zwykle.Z wielkich zapowiedzi na placu boju zostałem ja i Niewe.
Miało być w lewo, a było w prawo. Zamiast Niewe do mnie, ja lecę do Niewego. Spotykam go pod bramą, jak brandzluje się z czymś. Lecimy przez błotny KPN do NDM. Przez Wisłę na drugą stronę i dalej w kierunku wałów na Dębe. Wały przelatujemy w szybkim tempie. Za zaporą natrafiamy na jakiś festyn. Robimy piwko i lecimy dalej. Nie ujeżdżamy daleko bo zachęcający napis skierował nas do baru nad samym zalewem. Tam czekamy długooo na michę, umilając sobie czas widokami różnej maści kobiet i muskularnych, bezszyjnych, wytatuowanych typów, chlejącyh gorzałę w słońcu.
Dalej w korku przez Zegrze do Nieporętu. Tam kanałkiem na Bródno i dalej Grotem do W-wy. Pod mostem roztaję się z Niewe, który pędzi na niecodzienne spotkanie Che.
W końcu coś pojeździliśmy i coś poczułem w nogach.
Kategoria weekend
Dane wyjazdu:
34.14 km
0.00 km teren
01:42 h
20.08 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
żarcie zamiast jazdy
Piątek, 19 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 6
Rano do pracy. Po robocie ustawka z Che i Niewe.Mało co nie doszłoby do spotkania, gdyż burza walnęła koło 16. Jednak oni nie pękają i śmy pojechali.
Planu nie było. Jednak plan był bo chciałem zrobić swoje łożyska. Pojechaliśmy do centrum do jednego serwisu, ale dupa nie mają :(
Zrobiło się już późno i głodno. Ja chciałem kebaba i go dostałem. Oni zgłodnieli od patrzenia, więc wymyślili pizze. No i z kebaba pojechaliśmy na Barską. Pizza na stojaka z piwkiem w ręku.
Później już z górki. Do Bemola, po piwku i do domu.
Gówno nie jazda, ale przynjamniej do domu wróciłem syty ;)
Kategoria praca
Dane wyjazdu:
16.42 km
0.00 km teren
00:45 h
21.89 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
praca
Czwartek, 18 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 0
Tym razem na Cubie. Zacząłem poszukiwania łożysk do suportu. Drogo i nie ma żadnego wyboru. Poczekam na to co Che zaproponuje ;) Kategoria praca
Dane wyjazdu:
32.10 km
15.00 km teren
01:34 h
20.49 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
kto tak potrafi?
Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 11.08.2011 | Komentarze 20
Niby to takie proste, pójść pojeździć na rowerze - fak.Ustawiłem się z Niewe, coby coś pokręcić. W międzyczasie zagaiłem Szwagra, ale ten nie mógł. Raczej mógł, ale w drugą stronę. Przyjechał do mnie i razem pojechaliśmy do Niewe.
U Niewe, jak u Niewe. Zamiast jeździć na rowerze, piliśmy piwo ;)
W końcu poderwałem dupę i ruszyliśmy do KPN-u. Nie ujechaliśmy daleko, jak w Roztoce zachciało im się jeść. Oni jedli, a mnie jadły komary.
Po konsumpcji Szwagier wracał na wiochę, bo coś tam musiał, a my z Niewe polecieliśmy gdzieś przed siebie. Ujechaliśmy może ze 2-3 km, jak nagle poczułem uderzenie w lewy pedał i czuję jak lecę przed siebie. Przeturlałem się, w powietrzu zacuurviając kolanem w coś i leże jak długi. Przy mojej masie takie oberki wymagają zwinności jak kot ;)
Niewe z niedowierzaniem patrzy na mnie, a raczej na moje przednie koło. Ja cały, ale dalszej jazdy nie będzie .......

kto tak potrafi?© Goro
Fak, i co dalej?
Obręcz pęknięta, szprychy w chiński X, generalnie GAME OVER.
No i poszliśmy z buta do Roztoki. Tam nas odebrał wspomniany już Szwagier.
Potem musiałem ochłonąć przy kilku piwach. Powrót wozem technicznym z żoną.
No i co trza coś teraz z tym zrobić.
W poniedziałek objechałem kilka sklepów:
- a to nie mają obręczy
- a to mają 36 szprych, a ja mam 32
- a że się nie oplaca przeplatać
- a że lepiej nowe koło
- a że to co miałem to chiński szajs
No i zrobić?
Jest tylko jedno wyjście - telefon do przyjaciela............i dzwonię do CHE, która obiecuje coś pomóc.
Teraz siedzę i czekam na telefon od niej ..........
Update:
Che stanęła na wysokości zadania i zadzwoniła ;) Załatwiła nowe koło, które już odebrałem. Podobno mocniejsze - zobaczymy ;)
Kategoria weekend
Dane wyjazdu:
108.70 km
90.00 km teren
05:51 h
18.58 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
Mazovia Supraśl Giga
Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 9
Kolejna Mazovia.Po urlopie w górach aż szkoda tracić formę.
W Jaworkach wstępnie ustawiłem się z Che. Niewe gdzieś znowu buja na północy. Ustawiłem się więc głupio wycofać się.
Pierwszy powód to cholernie daleko. Dopiero później zobaczyłem, że to ponad 200 km. Dodatkowo ciągle padający deszcz i planowane opady zniechęcały mnie.
Jednak jak Che zagaiła czy wymiękam, twardo odrzekłem, ze nie ;)
Ustawka u Chce o 7. Udało się rowery wsadzić do auta, więc prędkość przelotowa mojego bolidu wzrosła ;)
O dziwo na miejsce docieramy bardzo szybko i mamy sporo zapasu. Coś tam jemy, skręcamy sprzęty, przebieramy się i w końcu jedziemy na rozgrzewkę.
Szybko natrafiamy na Pawła. Razem kręcimy po okolicy i nagle okazuje się, że zrobiliśmy prawie 12 km ;) Trochę szkoda pawera, bo przed nami, jak się okazało na miejscu 95 km. Noga nawet podaje, ale nie czuję świeżości.
Przed startem spotykam Theliego i zamieniamy kilka słów. Potem start i dłuuuuuuuuugie pedałowanie.
Początek nawet jakoś szedł. Tym razem rozjazd na Giga był dosyć szybko (ok. 25 km) więc zdecydowałem się na to co planowałem, a więc dystans dla mężczyzn (i dla Cze ;)
Po rozjeździe próbowałem łapać się z rożnymi grupkami, ale większość jednak odchodziła. Mi powoli odchodziła chęć jeżdżenia. Po powrocie na trasę Mega kryzys się powiększał. Końcówka to już zgon totalny. Same podjazdy i zjazdy, nie ma gdzie odpocząć, duszno i porno – jedym słowem masakra. Kolejni zawodnicy mijają mnie, a ja nie jestem w stanie nawiązać walki. Na szczęście udało się wydostać z tych pagórków i końcówka po szutrze, przez rzekę do mety.
Wynik słaby, ale przejechałem blisko 110 km po terenie. Myślałem, że będę ostatni, ale jeszcze kilka osób było za mną :)
Na mecie wita mnie Che, która wsadziła mi jedyne 30 minut ;) Gratulację za to oraz za 3 miejsce. Jak dekorowali Che, ja dochodziłem przy bufecie.
Potem bez większych ceregieli, kąpiel w jeziorze, przebiórka i powrót do domu, który połączony był z niedzielnymi korkami pod Wyszkowem.
Podsumowując, takiego zgonu dawno nie zaliczyłem. Z drugiej strony trasa była zaje...sta. Były szutry, górki, twardo, mało piasków i błota. Pogoda dopisała i nie padało prawie nic. Trza coś potrenować, bo widać, że urlop poszedł w gwizdek ;)
BTW, dlaczego na photo.bikestats.eu zrobili jakieś takie głupie ograniczenia? Nie można wrzucić fotki ;(
Kategoria zawody
Dane wyjazdu:
26.90 km
5.00 km teren
01:08 h
23.74 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
obejrzeć to co Papa kupił
Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1
Miałem jechać zarejestrować się na Mazovię, ale za późno wyszedłem z pracy i nie zdążyłem. Wybrałem się jednak bo mój Papa uparł się i kupił mi w Słomczynie rower kolarski. Coś tam wspomniałem o powrocie do korzeni i chęci zakupu szosy, a ten pojechał na giełdę i wyrwał coś bez mojej wiedzy.Pojechałem bez przekonania, bo nie mam kasy na takie zakupy, nie mam gdzie tego trzymać i w ogóle nie po mojej myśli.
Sprzęt okazał się w miarę OK, trochę leciwy, ale ogólnie spoko. Osprzęt sprawny, nawet lekki, ładny, nawet mógłby być, ale ZA MAŁY - ryjem siedziałem przed przednim kołem.
W ten sposób nie mam trzeciego roweru, ale mój stary ma zamrożoną gotówkę i nie wiadomo co z tym dalej zrobić.
Może ktoś chce kupić tanią szosę na kilka stówek?
Pasuje na kogoś poniżej 185 cm wzrostu.
Ewentualne zdjęcia na maila.
Kategoria weekend
Dane wyjazdu:
40.25 km
15.00 km teren
02:22 h
17.01 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
w końcu rodzinny Czerwony Klasztor
Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 2
Mijają już dwa tygodnie urlopu i dzisiaj w nocy wracamy do domu.W końcu wyszło słońce i można spróbować z najmłodszymi ruszyć na Czerwony Klasztor. Staramy się wcześniej wybrać i całym składem, z żonami, dziećmi oraz Che i Niewe ruszamy w trasę. Tuż przed Leśnicą najmłodszy Antoś przysypia, ale na postoju odzyskuje siły. Cze i Niewe jadą przez góry i mamy spotkać się w Czerwonym Klasztorze.
O dziwo tuż przed naszym celem usypia BartQ i mamy przerwę. Jeden śpi, drugi biega.
Po drzemce i małej przekąsce ruszamy z powrotem. Oczywiście jeszcze przed Leśnicą zasypia Antłan. Znowu przymusowy postój. Po 30-40 minutach jedziemy dalej. Przed Szczawnicą dochodzą nas Szatany i wszyscy jedziemy na wypasiony obiad, a potem jeszcze na zaje..ste lody.
Dla urozmaicenia przed Jaworkami oba chłopaki znowu zasypiają, ale udaje się ich doholować do samego domu.
Potem długie pakowanie i powrót do domu.
Nie sądziłem, że tak miło i fajnie można spędzić 2 tygodnie w górach, a nie na Mazurach czy nad morzem.
Nogę potrenowałem, teraz mogę spokojnie jechać do Supraśla ;)
Kategoria weekend
Dane wyjazdu:
58.56 km
45.00 km teren
04:55 h
11.91 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube Ltd Race Rx
dalej z Szatanami
Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0
Kolejnego dnia postanowiłem spędzić dzień z Che i Niewe i pojechać gdzieś dalej.Po wnikliwej analizie mapy, skoro świt 13 ruszamy na Prehybę. Z Jaworek atakujemy do Szczawnicy, aby wtoczyć się pod górę rowerowym szlakiem. Miejscami te szlaki są nieprzejezdne. Mokro, kamienie i drogi rozwalone przez wyręb. Przed szczytem natrafiamy na niezły pion, gdzie środkiem szła pół metrowa dziura, wydrążona przez wodę. Ciężko było pchać rowery, nie mówiąc nic o jechaniu.
Docieramy do schroniska na Prehybie, gdzie robimy popas. Jak zwykle naleśniki oraz tym razem jak człowiek wypijam piwo ;)
Z Prehyby na..wiamy dla Szatana w dół do Rytra. Początek fajny, ale zaraz zaczęły się spore kamienie i z miłego zjazdu nici, jednak widoki urywają dupy ;)
Pod koniec zjazdu wpadamy na żółtą ścieżkę dydaktyczną, gdzie "woda przez wieki drążyła skały" - przez to nie dało się jechać.
Na końcu sami podrążyliśmy skały i ruszyliśmy do miasta. O dziwo pogubiliśmy się i zjeżdżamy trochę przed Rytrem.
Potem asfaltem, wolnym tempem dojeżdżamy do Piwnicznej, gdzie robimy kolejny popas. Tym razem super barowy obiad i na dobicie jeszcze buła z mięsem.
Było milo, ale zrobiło się dosyć późno, a przed nami jeszcze podjazd pod Obidze.
Ruszamy niechętnie i zaczynamy się piąć w górę. Na początku w miarę ok, ale pod koniec brakuje już przełożeń, mocy i przeszkadza niestrawiony obiad.
Mijamy Obidze i granicą jedziemy w kierunku Białej Wody. Z Rozdziele już w dół, jednak wszędzie mokro, ślisko i pełno owiec ;)
Docieramy do bazy zmęczeni, ale zadowoleni. Potem długo jeszcze wymieniamy się wrażeniami ;)
Kategoria weekend

