Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
44.54 km 34.00 km teren
04:06 h 10.86 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

szlak papieski - szlag by go trafił

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 1

Kolejna wyprawa z Rooterem. Tym razem postanowiłem zrobić cały czerwony szlak (papieski) od Krościenka, przez Prehybę, Obidze do Jaworek.
Ruszamy w dół do Krościenka. Tego dnia to był jedyny lajtowy zjazd ;) Szybko znajdujemy się na początku szlaku, po małej weryfikacji drogi z miejscowym. Droga wita nas niezłą stromizną. Trza pchać rowery. Jedziemy dzień po sporej burzy z gradem. Droga jest śliska i bardzo dużo kamieni. Generalnie do Prehyby więcej pchamy niż jedziemy. Po drodze Szwagier zalicza klasyczne padnięcie na bok, bez wypięcia SPD. Runął z brzegu drogi, który miał ok. 20 cm wprost na kamienie. Poobijał się i potłukł. Powoli doganiał go wkurw, ale nie dał się namówić na wcześniejszy zjazd do bazy. Dalej mijaliśmy szlak turystyczny, niby dla rowerów, których miał cholerne nachylenie, a do tego był zryty prze wyrąb lasu. Po zaliczeniu jeszcze jednego podparcia w błocie przez Szwagra docieramy do cholernego podjazdu z kamieniami jak telewizory. W tym momencie decydujemy się na zejście ze szlaku i odbicie w drogę, który idzie wokół szczytu. Trochę miałem obiekcje, jak brnęliśmy w nieznane. Jednak dotarliśmy do innego szlaku, który zaprowadził nas do schroniska na Prehybie.
W schronisku mały popas, naleśniki, woda, kawa. Ups znowu bez piwa ;)
Obiecałem Rooterowi, że dalej to już pikuś, że będzie w dół i generalnie lajcik. Jednak zapomniałem, że przed nami jeszcze Radziejowa i Wielki Rogacz. Dodatkowo, jak był już jakiś zjazd to był naszpikowany kamorami. Generalnie Szwagier nie wymiękł na robocie i dotarliśmy do Obidze i dalej przez Białą Wodę do domu.
Trochę moja wina, bo nie jechałem nigdy szlakiem od Krościenka. Droga mało przejezdna dla rowerów i lepiej jechać na Prehybę od strony Szczawnicy. Z drugiej strony w końcu byłem gdzieś, gdzie jeszcze mnie nie było ;)
Kategoria weekend



Komentarze
rooter
| 20:38 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj Przebaczam i borę to jako chrzest "nowego" bikera :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa obser
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u