Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
111.20 km 5.00 km teren
05:04 h 21.95 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

SIŁA !!!!!

Niedziela, 3 marca 2013 · dodano: 04.03.2013 | Komentarze 7

Trza było dużo siły, bo wiało przeokrutnie.
W zeszłym tygodniu nie wyszło. W tym tygodniu ustawka w Domu Złym. Miała być asfaltowa pętla kole 50 km. Ruszam z domu o 10. Jadę Warszawską, bo w lesie syf. Nie wiem na co liczyłem, ale dojazd masakra. Prędkości rzędu 18-20 km/h i zero ruchu. Myślałem, że może jakiś traktor, albo inny zawalidroga pomoże mi dojechać. Niestety - sam musiałem walczyć. Potem okazało się, że mijał mnie Rooter, co oznajmił SMS-em ;)
W Domu Złym prawie już gotowi. Miał być z nami jeszcze Scrubby, ale wymiękł ;(Niewe zdejmuje jeszcze kolce, a Che dmucha se w kółka. Ja też zrobiłem szybki serwis siodełka, bo piszczało jak cholera. Ja też se jeszcze dmuchłem w kółka i bez większych ceregieli ruszyliśmy w kierunku Szklarskiej Poręby (czyt. Żelazowa Wola ;)
Dmuchało przeokrutnie. Tempo poniżej 20 km/h. Jednak słońce i dobre humory powodowały, że jakoś kilometry uciekały nam. Plan w swojej prostocie był genialny. Powrót zapowiada się iście epicki, to znaczy z totalnym wiatrem w plecy ;)
Takie pchanie pod wiatr szybko wyssało z nas siły. Trza było szukać sklepu, gdzie posililiśmy się kiełbasą, drożdżówką i piwkiem. Szybko robi się zimno wiec jedziemy dalej. Żelazową Wolę w końcu osiągnęliśmy i szybko udaliśmy się w drogę powrotną. Zmiana jazdy radykalna. Tempo szybko wzrosło. W związku z faktem, iż pora robiła się już mocno popołudniowa, zaczynam pilić na szybki powrót. Omijając główne drogi wracamy prawie tak samo jak przyjechaliśmy. Odstawiam Niewe i Che w Domu Złym i dalej lecę Warszawską do domu. Tutaj pobijam chyba wszelkie rekordy średniej prędkości. Do Babic docieram w coś około 25 minut ze średnią prędkością około 35 km/h ;) W domu jestem po 40 minutach ;)
Pierwsza setka w tym roku. Nie ukrywał, że się zmachałem solidnie. W ten sposób zaczynamy przygotowania do nadchodzącego Harpa, bo nasz kondycja jest w dalekiej, czarnej dupie ;)

Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
21.35 km 0.00 km teren
00:58 h 22.09 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

powrót ;)

Piątek, 1 marca 2013 · dodano: 04.03.2013 | Komentarze 0

Po dłuższej przerwie, spowodowanej moim lenistwem, roztopami oraz oporem małżonki, wracam na DDR-y ;)
Fajnie, bo już bez śniegu i lodu. Jednak ilość piachu w połączeniu z mokrym podłożem powoduje, że jest jeszcze sporo syfu.
Powrót lekko dłużej przez dwa zakręty, Powązkowską i Powstańców.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
60.80 km 45.00 km teren
03:19 h 18.33 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:-4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

w końcu coś u mnie dupnęło ;)

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 20.02.2013 | Komentarze 3

W końcu udało się ustawić z Niewe. Dawno nie jeździliśmy. Zima mi się już znudziła i czekam na wiosnę ;(
Plany były ambitne. Zbiórka pod Hutą, potem przejazd do Jabłonnej i objazd maratonu zimowego Mazovii. Jednak życie pokazało, że plany są po to, aby je zmieniać. Jak już byłem gotowy do wyjścia, zadzwonił telefon. Pomyślałem – i tyle z jeżdżenia. Jednak Niewe zakomunikował, że dopiero wstał, więc jest obsuwa. Niewiele myśląc, olałem Mazovię i obrałem kierunek na Dom Zły. Potem się zobaczy co dalej. W międzyczasie próbowałem jeszcze zaktywizować Rootera, ale nie udało się ;(

Asfalty suche. W lesie zmrożony śnieg. Trochę ślisko, ale da się jechać. Jak zwykle przez Klaudyn do Lipkowa. Dalej Traktem Królewskim (od stu lat w remoncie) do Wiktorowa. Szło mi całkiem nieźle dopóki ……. Przed samym Wiktorowem, widząc już asfalt, jadąc oblodzoną drogą gruntową, przednie koło postanowiło zmienić swoją trajektorię. Skutek był taki, że obaliłem się na prawa stronę, opierając cały mój ciężar (niemały) na prawym pułdupku. Tak pier…nąłem, że zobaczyłem gwiazdki. Do tego prędkość wytrącałem jeszcze przez jakieś 3 metry szlifu, a rower odjechał ode mnie na prawym rogu też jeszcze kilka metrów. Wstałem. Dupa trochę boli. Moje biskupie ciuchy lekko brudne, ale całe. Pozbierałem się, kolejnych kilka metrów przespacerowałem się jak baletmistrz po lodzie i dalej asfalcikiem zajechałem pod Dom Zły.

Państwa CheNiewe zastałem w dobrej kondycji i w świetnych humorach. Pogadalim i po nawet nie wygórowanym czasie wyszlim na rowery. Plan był taki, żeby zrobić pętlę po KPN i skończyć gdzieś na wysokość Łomianek. Pojeździliśmy palcem po mapie i ruszyliśmy do lasu. Trasa przyjemna. Sporo zmarzniętego śniegu. Na szczęście mało lodu - moja dupa mogła by już tego nie wytrzymać.

W związku z faktem, iż cały czas towarzyszył nam mróz (3-4 stopnie poniżej zera) po jakimś czasie czuć było ręce i nogi. W tym momencie obraliśmy za cel Mały Biały Domek. Niestety lokal nieczynny. Musieliśmy obrać inny cel, bo bez grzańca ani rusz dalej. Padło na Przystanek Młociny, gdzie dotarliśmy całkiem sprawnie przez Jankowe single, gdzie właśnie rozgrywany był jakiś wyścig na orientację na biegówkach. Przyznam się szczerze, że tyle lat jeżdżę w tych okolicach, ale do tego przystanku nigdy nie trafiłem. Lokal całkiem fajny. Popiliśmy piwa, grzańca piwnego i grzańca winnego, zjedliśmy pierogi i inne naczosy. Niestety czas szybko płynął i trza było wracać. Kawałek jeszcze pojechaliśmy razem i ja odbiłem na Bemowo. O dziwo w tym momencie straciłem cały power. Nogi jak dwa balasy nie chciały w ogóle kręcić. Dupa bolała, nogi bolały więc końcówka w męczarniach.

W domu, jak ostygłem to zastygłem. Nie mogłem stawać na prawą nogę, nie mówiąc o zmianie pozycji z lewego na prawy półdupek. Dzięki temu resztę dnia spędziłem leżąc i będąc na usługach żony ;) Na szczęście po wysmarowaniu się jakimś tam żelem, rano jeszcze bolało, ale byłem w miarę na chodzie.

Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
16.49 km 0.00 km teren
00:44 h 22.49 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

na mokro, z przyjemnym poślizgiem ;)

Środa, 30 stycznia 2013 · dodano: 31.01.2013 | Komentarze 2

Moja druga próba ratowania łańcucha okazała się skuteczna. Z rana jechałem sobie gładko i bez zaciągów. Zaczyna mnie wkurzać duża ilość piachu na chodnikach. Śnieg się topi, dużo wody i jeszcze tony piachu. Mój napęd dogorywa. Mam nadzieję, że wytrzyma do wiosny ;)
Wieczorem miałem jechać do Łomianek, bo nie padało. Jednak jak wyszedłem okazało się, że leje i to całkiem nieźle. Łomianki odwołałem, a do domu dojechałem totalnie mokry. Trochę mnie ta pogoda zaczyna mierzić ;(
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
16.96 km 0.00 km teren
00:49 h 20.77 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

bez smarowania ciężko się jedzie ;)

Wtorek, 29 stycznia 2013 · dodano: 30.01.2013 | Komentarze 8

Z rana wiosennie, ale mokro. Moja próba reanimacji łańcucha wystarczyła tylko na jeden dzień. Z rana zaciągał jak cholera - nie wiem jak wrócę. Mam jednak już plan jak go na ciepło potraktuje.
Powrót przez Moczydło, ale muszę zmienić trasę bo po odwilży jedzie się kiepsko. Łańcuch oczywiście zaciąga co kilka obrotów. Pozostają tylko asfalty, jako najszybsza droga do domu ;)
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
17.36 km 0.00 km teren
00:53 h 19.65 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Najpierw powoli jak żółw ociężale Ruszyła maszyna po szynach ospale ;)

Poniedziałek, 28 stycznia 2013 · dodano: 29.01.2013 | Komentarze 5

Po tygodniu przerwy, bo sobotnim balecie, ruszyłem na DDR-y.
Ciężko się kręci, zimno (-12), ale tego mi trzeba było. Moczydło nieodśnieżone, ale mocno ubite. Prymasa nawet miejscami czarne, tylko trzeba przejeżdżać przez przystanki, bo za przystankami już nikt DDR-a nie odgarnął.
Wieczorem powrót przy padającym śniegu i temperaturze wyższej koło 10 stopni ;).
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
18.93 km 0.00 km teren
00:53 h 21.43 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

piątunio ;)

Piątek, 18 stycznia 2013 · dodano: 22.01.2013 | Komentarze 2

Co tu pisać, biało, mroźnie i tyle. Do pracy i nazad.
Napęd powoli staje w miejscu, więc trza go w weekend trochę odnowić.
Poniedziałek urlop.
Dalej się zobaczy.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
16.79 km 0.00 km teren
00:50 h 20.15 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

co było wczoraj ???????

Czwartek, 17 stycznia 2013 · dodano: 18.01.2013 | Komentarze 4

Normalnie dzień świstaka. Co było wczoraj???? Było biało, mroźno i ........
.....już wiem, odśnieżyli odcinek przy Toyocie na Prymasa ;) Właśnie tym się dzień różnił od innych ;)
Powrót dla urozmaicenia Górczewską. Większość ścieżek nie odśnieżona. Jechało się kiepsko. Dodatkowo marzną ręce. Jutro trza chyba zmienić rękawiczki na narciarskie ;)
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
16.72 km 0.00 km teren
00:55 h 18.24 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

i jak tu jeździć samochodem !!!!!!

Środa, 16 stycznia 2013 · dodano: 17.01.2013 | Komentarze 2

We wtorek, po intensywnych opadach, stwierdziłem, że pomogę żonie i pojadę z nią autem. Odwieźliśmy najmłodszego do żłobka, żonę do pracy i dalej ja się dotransportowałem. Czym to się kończyło:
- byłem później w pracy
- nie zmieściłem się na firmowy parking
- postawiłem auto koło Blue City
- wieczorem miałem mandat/opłatę w wysokości 50 PLN !!!!!!!!!
Okazało się, że pod BC zrobili płatne parkingi i stoją tam prywatne parkometry. Parkując nie zauważyłem tego, bo wcześniej tego nie było. Niby parkując zawarłem z jakąś tam firmą umowę i zgodnie z punktem takim i takim regulaminu naliczają opłatę pięć dych z terminem płatności 7 dni. Noż k..a mać!!!!!
Tak to jest jak człowiek chce dobrze dla innych i sam na tym traci.

A więc po jednym dniu odpoczynku, pomimo lekkiego przeziębienia, wracam na DDR-y ;) Oczywiście wszystko zasypane. Tam gdzie lekko odśnieżone to posypane solą i piaskiem, więc breja straszna. O dziwo Prymasa odśnieżone od Połczyńskiej do Zachodniego.
Wieczorem jeszcze trochę dopadało, więc syf częściowo zasypany. Cześć asfaltów mokra, a na części błoto pośniegowe. Powrót do Obozowej i dalej asfaltem.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
39.71 km 0.00 km teren
01:48 h 22.06 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

na koniec było fajnie..

Poniedziałek, 14 stycznia 2013 · dodano: 15.01.2013 | Komentarze 2

Z rana mam wątpliwości, czy jechać. Jednak szybko się zbieram w sobie, wciskam się w obciski i jadę do roboty. Droga nawet przejezdna, poza odcinkiem od Połczyńskiej do Zachodniego. Znowu ktoś posypał solą z piaskiem zamiast odśnieżyć.

Wieczorem postanowiełm pojechać do Łomianek w odwiedziny do Pana starszego. W weekend nie wyszło, więc trza nadrobić. Jadę na początku asfaltem, pod Zachodnim. Przed Górczewską wpadam na DDR i jadę wkierunku dwóch niebezpiecznych zakrętów. Jedzie się ciężko, bo ślisko. O dziwo nad trasą S8, aż do Powązkowskiej scieżki odśnieżone. Dalej Powązkowską asfaltem. Do Huty DDR-em. Od Młocin znowu asfaltem. Dopiero w Łomiankach zjeżdżam z głownej drogi na poboczną. Docieram z lekko zmarzłymi rękami i nogami.

U starszego się zasiedziałem. W końcu żona zadzwoniła, że za oknem sypie i wieje. Rzeczywiście, śnieg sypał całkiem mocno i sporo już napadało. Nie odpuszczam, ubieram się i wracam do domu. Na początku chciałem jechać przez Młociny i Żoliborz, ostatecznie decyduję się na boczną drogę koło śmietnika. I tak do śmietnika jechało się bardzo dobrze. Na drodze świeży, suchy śnieg, który nie wpływał na jazdę. Sypało mocno, ale nie lepiło się to więc nie odczuwałem dyskomfortu. Od Lasek już gorzej, bo pług przejechał i zaczęło się robić błoto. Na Bemowo docieram całkiem sprawnie. Nawet pod koniec zjechałem w las, gdzie wyśmienicie jechało się po świeżym śniegu. Lekko zmachany docieram do domu. Rower totalnie biały. Nawet sobie dla fetyszu fotkę trzasnąłem.
takie fetyszowe zdjęcie ;) © Goro

Dziwne te ładowanie zdjęć na http://photo.bikestats.eu. Odkryłem, że mam -33.75 punktów lojalnościowych. Przez to nie mogę załadować więcej niż jedno zdjęcie ;(
Kategoria praca


stat4u