Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

weekend

Dystans całkowity:10856.42 km (w terenie 4072.00 km; 37.51%)
Czas w ruchu:514:07
Średnia prędkość:21.12 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Liczba aktywności:158
Średnio na aktywność:68.71 km i 3h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
40.25 km 15.00 km teren
02:22 h 17.01 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

w końcu rodzinny Czerwony Klasztor

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 2

Mijają już dwa tygodnie urlopu i dzisiaj w nocy wracamy do domu.
W końcu wyszło słońce i można spróbować z najmłodszymi ruszyć na Czerwony Klasztor. Staramy się wcześniej wybrać i całym składem, z żonami, dziećmi oraz Che i Niewe ruszamy w trasę. Tuż przed Leśnicą najmłodszy Antoś przysypia, ale na postoju odzyskuje siły. Cze i Niewe jadą przez góry i mamy spotkać się w Czerwonym Klasztorze.
O dziwo tuż przed naszym celem usypia BartQ i mamy przerwę. Jeden śpi, drugi biega.
Po drzemce i małej przekąsce ruszamy z powrotem. Oczywiście jeszcze przed Leśnicą zasypia Antłan. Znowu przymusowy postój. Po 30-40 minutach jedziemy dalej. Przed Szczawnicą dochodzą nas Szatany i wszyscy jedziemy na wypasiony obiad, a potem jeszcze na zaje..ste lody.
Dla urozmaicenia przed Jaworkami oba chłopaki znowu zasypiają, ale udaje się ich doholować do samego domu.
Potem długie pakowanie i powrót do domu.

Nie sądziłem, że tak miło i fajnie można spędzić 2 tygodnie w górach, a nie na Mazurach czy nad morzem.

Nogę potrenowałem, teraz mogę spokojnie jechać do Supraśla ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
58.56 km 45.00 km teren
04:55 h 11.91 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

dalej z Szatanami

Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0

Kolejnego dnia postanowiłem spędzić dzień z Che i Niewe i pojechać gdzieś dalej.
Po wnikliwej analizie mapy, skoro świt 13 ruszamy na Prehybę. Z Jaworek atakujemy do Szczawnicy, aby wtoczyć się pod górę rowerowym szlakiem. Miejscami te szlaki są nieprzejezdne. Mokro, kamienie i drogi rozwalone przez wyręb. Przed szczytem natrafiamy na niezły pion, gdzie środkiem szła pół metrowa dziura, wydrążona przez wodę. Ciężko było pchać rowery, nie mówiąc nic o jechaniu.
Docieramy do schroniska na Prehybie, gdzie robimy popas. Jak zwykle naleśniki oraz tym razem jak człowiek wypijam piwo ;)
Z Prehyby na..wiamy dla Szatana w dół do Rytra. Początek fajny, ale zaraz zaczęły się spore kamienie i z miłego zjazdu nici, jednak widoki urywają dupy ;)
Pod koniec zjazdu wpadamy na żółtą ścieżkę dydaktyczną, gdzie "woda przez wieki drążyła skały" - przez to nie dało się jechać.
Na końcu sami podrążyliśmy skały i ruszyliśmy do miasta. O dziwo pogubiliśmy się i zjeżdżamy trochę przed Rytrem.
Potem asfaltem, wolnym tempem dojeżdżamy do Piwnicznej, gdzie robimy kolejny popas. Tym razem super barowy obiad i na dobicie jeszcze buła z mięsem.
Było milo, ale zrobiło się dosyć późno, a przed nami jeszcze podjazd pod Obidze.
Ruszamy niechętnie i zaczynamy się piąć w górę. Na początku w miarę ok, ale pod koniec brakuje już przełożeń, mocy i przeszkadza niestrawiony obiad.
Mijamy Obidze i granicą jedziemy w kierunku Białej Wody. Z Rozdziele już w dół, jednak wszędzie mokro, ślisko i pełno owiec ;)
Docieramy do bazy zmęczeni, ale zadowoleni. Potem długo jeszcze wymieniamy się wrażeniami ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
23.00 km 20.00 km teren
01:26 h 16.05 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

najazd Szatanów - znowu Śmietnik

Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 7

Dzień wcześniej dojechali do nas Che i Niewe, oczywiście żeby popsuć nam urlop ;)
Ten poprzedni dzień skończył się nieźle, biorąc pod uwagę, że żona wyrywała mnie z paszczy alkoholowego lwa ;) Podobno dałem z siebie wszystko ;)

BTW, poranek ciężki, ale szybko rozkręciłem się robiąc wszystkim śniadanie.

Jako Kierownik wycieczki, trza coś pokazać przyjezdnym. Decyzja pada na mój ulubiony Śmietnik, który zrobiliśmy już z Rooterem i Kacprem kilka dni wcześniej.

Jedziemy w pełnym składzie. Na początku jadę z Kacprem, ale dosyć szybko odpada i wraca do domu. Dalej nadrabiam starty i z jednym stopem docieramy na szczyt. Piękne widoki, ale zaczyna padać, a potem lać. Z pięknego zjazdu nie wiel zostało przyjemności. Jedyny plus, że miejsce, gdzie były roboty drogowe i gdzie Kacper miał OTB, zostało przykryte nowym żwirem. Mokrzy wracamy do chaty. Harpagany Che i Niewe, pomimo padającego deszczu i niskiej temperatury przebierają się i jadą dalej. My zostajemy i zabawiamy żony i dzieci ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
50.48 km 15.00 km teren
02:15 h 22.44 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

mokre Termy

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0

Czas gdzieś się ruszyć dalej. Padło na termy w Białce Tatrzańskiej. Głównym prowodyrem był mój starszy, a więc nie można się już wywinąć. Jednak grunt to dobry pomysł ;) My z Rooterem na kołach, a kobiety z dziećmi samochodami. Jedziemy przez niezdobyty jeszcze Czerwony Klasztor, dalej przez Słowację do Niedzicy i dalej do Białki. Droga przyjemna. Po drodze był ciepły deszcz i parę niezłych podjazdów. Przypadkiem wyszła nam niezła koordynacja. Dziewczyny mijają nas tuż za napisem Białka Tatrzańska. Termy drogie, ale warte swojej ceny. Nowy kompleks z różnymi atrakcjami dla każdego – szczerze polecam. Powrót już samochodami.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
28.47 km 5.00 km teren
01:42 h 16.75 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

w końcu rodzinnie

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0

W końcu postanowiliśmy, że wszyscy pojedziemy rowerami na Czerwony Klasztor. Koordynacja pory spania dzieci spowodowała, że wyjechaliśmy późno. Jedno się wyspało, ale drugie już było marudne. Ruszyliśmy, ale po 3 km okazało się, że Antek już śpi w siedzonku rowerowym, a opadająca głowa obija się o moje 4 litery. W związku z tym była przymusowa przerwa, przy drodze pod płotem. Szwagry i Kacper pojechali dalej, a my prze 40 minut warowaliśmy pod płotem. Po przebudzeniu pojechaliśmy do Szczawnicy. Było już tak późno, że pojechaliśmy od razu na obiad, a po resztę załogi pojechałem sam. Po obiedzie powrót do Jaworek. Dla mnie w miarę luźny, pomimo balastu z tyłu, ale dla innych była to ciężka walka z pagórkami.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
44.54 km 34.00 km teren
04:06 h 10.86 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

szlak papieski - szlag by go trafił

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 1

Kolejna wyprawa z Rooterem. Tym razem postanowiłem zrobić cały czerwony szlak (papieski) od Krościenka, przez Prehybę, Obidze do Jaworek.
Ruszamy w dół do Krościenka. Tego dnia to był jedyny lajtowy zjazd ;) Szybko znajdujemy się na początku szlaku, po małej weryfikacji drogi z miejscowym. Droga wita nas niezłą stromizną. Trza pchać rowery. Jedziemy dzień po sporej burzy z gradem. Droga jest śliska i bardzo dużo kamieni. Generalnie do Prehyby więcej pchamy niż jedziemy. Po drodze Szwagier zalicza klasyczne padnięcie na bok, bez wypięcia SPD. Runął z brzegu drogi, który miał ok. 20 cm wprost na kamienie. Poobijał się i potłukł. Powoli doganiał go wkurw, ale nie dał się namówić na wcześniejszy zjazd do bazy. Dalej mijaliśmy szlak turystyczny, niby dla rowerów, których miał cholerne nachylenie, a do tego był zryty prze wyrąb lasu. Po zaliczeniu jeszcze jednego podparcia w błocie przez Szwagra docieramy do cholernego podjazdu z kamieniami jak telewizory. W tym momencie decydujemy się na zejście ze szlaku i odbicie w drogę, który idzie wokół szczytu. Trochę miałem obiekcje, jak brnęliśmy w nieznane. Jednak dotarliśmy do innego szlaku, który zaprowadził nas do schroniska na Prehybie.
W schronisku mały popas, naleśniki, woda, kawa. Ups znowu bez piwa ;)
Obiecałem Rooterowi, że dalej to już pikuś, że będzie w dół i generalnie lajcik. Jednak zapomniałem, że przed nami jeszcze Radziejowa i Wielki Rogacz. Dodatkowo, jak był już jakiś zjazd to był naszpikowany kamorami. Generalnie Szwagier nie wymiękł na robocie i dotarliśmy do Obidze i dalej przez Białą Wodę do domu.
Trochę moja wina, bo nie jechałem nigdy szlakiem od Krościenka. Droga mało przejezdna dla rowerów i lepiej jechać na Prehybę od strony Szczawnicy. Z drugiej strony w końcu byłem gdzieś, gdzie jeszcze mnie nie było ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
9.18 km 6.00 km teren
00:53 h 10.39 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

takie tam - wpis dla Szatana ;)

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0

Kręcenie po okolicy, sklep potem Biała Woda z najmłodszym.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
27.09 km 20.00 km teren
02:00 h 13.54 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Durbaszka, granica, Leśnica, Jaworki

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0

Ach ta technologia. Podczas urlopu na miejscu był niby internet, ale Pani gospodyni przy najbliższej okazji wyłączała go z obawy o burze i takie tam. No i wtedy, kiedy złapałem wenę i zacżałem coś pisac na BS, więła i wyłączyła.Stąd tak długa przerwa. Teraz lecę z zaległościami ;)

Po dniu przerwy ruszam z Rooterem na kolejną wycieczkę. Tym razem czeka nas wspinaczka pod Schronisko Durbaszka. Pamiętam ten podjazd z innych wyjazdów i miałem przed nim respekt, jednak okazało się poszedł mi całkiem nieźle. Co innego Szwagier, który poznał co to znaczy prawdziwe MTB. Dodam, że wjazd pokonywaliśmy w sporym upale, który potęgował męczarnie. Ze Schroniska, granicą dojechaliśmy na Palenicę. Na szczycie chwila zastanowienia się co dalej i decydujemy się zjechać na Słowację do Leśnicy. Kawałek w dół i dalej wracamy na szlak. Zjazd na słowacką stronę okazał się dosyć ostry wraz z dużą ilością kamieni. Ja przeleciałem, ale Szwagier mocno się męczył. Kolejna lekcja MTB ;)
W Leśnicy jak pedały wypiliśmy jakiś słowacki izotonik, zamiast piwa. No cóż, Niewe lub Che by nie odpuścili ;)
Dalej przez Szczawnicę powrót do Jaworek.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
63.50 km 0.00 km teren
03:04 h 20.71 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

mokry piątek

Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0

Rano do pracy i powrót.
Wieczorem, prawie jak zwykle w piątek trza się zarejestrować na Mazovię w Szydłowcu. Przed planowanymi wakacjami, biorąc pod uwagę zdjęcia z objazdu i prognozy, postanowiłem nie brać udziału. Później okazało się, że miałem rację.
Trochę czekałem na Niewe, który przedzierał się przez burzę do mnie. W końcu dotarł, jednak jak ruszyliśmy znowu lunęło. Musieliśmy odczekać na przystanku, a potem przenieść się do knajpy coś zjeść i napić się. Spędziliśmy tam chyba z 1,5 godziny i odechciało nam się jechać dalej.
W końcu przestało padać. Z Mazovii już nici, ale miałem sprawę do załatwienia na Gocławiu więc ruszamy.
Pierwsza skucha na Polach Mokotowskich - mój kapeć. Brudna wymiana, jedziemy dalej. Druga dziura u Niewe na Belwederskiej. Z przygodami docieramy do celu.
Potem jeszcze wizyta u mojego Szwagra na Korkowej, gdzie robimy po piwku i wracamy.
Powrót był równie piorunujący, kiedy wybuchła mi opona na wiadukcie przy 35 km/h. Dalej z buta do domu, na szczęści miałem blisko. Niewe pognał w ciemności do siebie i tym razem sarenki nie zajęły się nim ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
100.69 km 30.00 km teren
04:16 h 23.60 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jak dobrze mieć Szwagra ;)

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 5

Mam nawet dwóch Szwagrów i dwóch jeżdżących, ale jeden wymiękł. W czwartek ustaliliśmy z Rooterem, że trza się gdzies ruszyć. Niewe gdzieś buja na północy, więc jedziemy we dwóch. Plan jest prosty. Po południu musimy być na Bródnie. Rano jadę do Wiktorowa. Potem przez KPN do Czosnowa, dalej NDM i wałem na Tarchomin. Do NDM cały czas pod wiatr. Później przyjemnie z wiatrem do 35 km/h na asfalcie. Na Tarchominie, w znanej knajpce, zatrzymujemy się na jedno zimne ;) Dalej przez ul. Ciupagi na Bródno, gdzie zostawiam Szwagra. Potem, wrcam sam na Bemowo. Przyjemna setka ;)
BTW - prędkość maksymalna osiągnięta na płaskim za skuterem, który wyjechał nam przed nosem
BTW 2 - znowu dopełniłem swoją kolarską opaleniznę
Kategoria >100, weekend


stat4u