Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goro z miasteczka Warszawa - Bemowo. Mam przejechane 34282.31 kilometrów w tym 6969.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.
2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goro.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

weekend

Dystans całkowity:10856.42 km (w terenie 4072.00 km; 37.51%)
Czas w ruchu:514:07
Średnia prędkość:21.12 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Liczba aktywności:158
Średnio na aktywność:68.71 km i 3h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
88.04 km 75.00 km teren
04:27 h 19.78 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

afterek po Harpie

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 15.05.2012 | Komentarze 0

Opis później
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
64.80 km 50.00 km teren
02:58 h 21.84 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

miało być dużo wyszło jak zwykle

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 2

Wstępnie umówiłem się z Radkiem, że zrobimy szybką setkę, a później odwiedzimy kontuzjowanego. Przed nami początek sezonu Giga, więc trzeba się trochę rozkręcić na dłuższym dystansie.
Nic z tego nie wyszło, bo Radek za bardzo uprzyjemnił sobie poprzedni wieczór.

Trudno, z rana ruszam sam w kierunku KPN. Po drodze udaje mi się uaktywnić Rootera, który z braku laku dosiada oldschoolowy rower, gdyż swój połamał ;)

Ruszamy w kierunku Roztoki, gdzie przystajemy tylko na chwilę. Później czerwonym wracamy na Wiktorów i wpadamy do "Domu zła". Na miejscu jest już Che i o dziwo zajechał też Janek.

Po szybkim uzupełnieniu płynów trza było zrobić dodatkowe zakupy. Zgłaszam się na ochotnika. W związku z tym zostaje wyposażony w rower typu Kona oraz przyczepkę dla dzieci. W przyczepce ląduje kratka i razem z Jankiem udajemy się do sklepu. Jakie było zdziwienie Pani w sklepie, jak rowerzysta bierze kratkę browaru i idzie do roweru ;) Dokupiliśmy jeszcze klasyczną kiełbasę i bochen chleba. Sezon grillowy czas otworzyć ;) Odpowiednio dociążeniu wracamy do reszty towarzystwa.

Później szybki grill i niestety trzeba było wracać. W drogę powrotną udaje się z Jankiem, który pokazuje mi sześćdziesiąty piąty wariant dojazdu do Wiktorowa.

Janek przed Babicami odbija do siebie, a ja sunę przez Latchorzew do domu. Zakładany plan nie został wykonany, ale lubię takie spontany ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
44.75 km 0.00 km teren
01:54 h 23.55 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

na pomoc potrzebującemu

Niedziela, 11 marca 2012 · dodano: 16.03.2012 | Komentarze 4

Mój Cube po ostatniej Mazovii nie nadaje się do jazdy. Stwierdziłem krzywą tarczę z tyłu. W związku z tym trzeba zamówić nową, wymienić i przy okazji zmienić klocki.
W związku z powyższym pozostaje tylko stary Scott na niedzielne kręcenie.

Plan na niedzielę - pomoc potrzebującemu. Zostałem poproszony o transport wałówki od Pani mamy do cierpiącego.

Z racji, że szanowna Pani mama mieszka niedaleko ode mnie podejmuję wyzwanie.

Odbieram przesyłkę. Na koniec słyszę:
- Tylko opiekujcie się nim ;)

Pomimo cholernego wiatru ciągnę w kierunku domu zła.
Wiem, że mój trud zostanie wynagrodzony złocistym trunkiem i dobrą strawą.

Po dotarciu zostaje mi zaserwowany, przez samą Che, talerz rozmaitości, jednak o piwo musiałem się upomnieć sam ;)
Widać, że gospodarz domu nie niedysponowany - i to widać ;( Po jękach i sapaniu domyślam się, że nie jest byle popierdułka. Mam nadzieję, że Niewe szybko wróci do pełnej aktywności, gdyż Pre i Harp zbliżają się dużymi krokami.

Pogadali, popilim, pooglądali TV i musiałem zbierać się nazad.
Na szczęście miałem z wiatrem więc szybko się uwinąłem.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
31.33 km 30.00 km teren
02:29 h 12.62 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

bagna w stanie stałym

Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 15.02.2012 | Komentarze 0

Po tak słusznej ziemie trzeba powtórzyc zeszłoroczny wyczyn.
ustawka u Niewego. Jadę autem. Na miejscu już Che i zaraz dojeżdża Radek.
Nawet bez większych ceregieli wychodzimy w las.
Chłopaki dzień wczesniej przetarli trasę więc wiedzieli gdzie jest najfajniej.

Dziwna sprawa jak jedziesz szlakiem i nagle skręt w krzaki w lewo. Po chwili znajdujemy się w totalnej głuszy, mając pod kołami lód. Przedzieramy się przez zwalone drzewa,krzaczory, cały czas uważając, aby się nie wyeebać.

Radek i Niewe jadą na kolcach na dwóch kołach. Ja z Che tylko z przodu więc przyczepność o wiele gorsza.

Lecimy różnymi kanałami. Uciekają nam dziki i sarny spod kół. Na lodzie widać, jak biedna zwierzyna łapie orła na lodzie ;) Lód generalnie gruby i pewny, ale w pewnym momencie Radek krzyczy ODWRÓT !!! Gdzieś nagle zaczęła wybijać woda.

Przy powrocie mamy ciężki kawałek do przeprawy. Figury, pozy i sposoby pokonywania zwalonych drzew są przeróźne ;) Część została nawet uwieczniona. Ja osobiście zaliczam efektowny wyeeb, aż poczułem miejsc łączenia jednej i drugiej nogi.

Nagle dojeżdżamy do mostku, który pokonujemy od strony wody i lecimy dalej przez łąki;)

Powrót szlakiem przez Truskaw.

Zabawa przednia. Na drugi dzień czułem, że mam łokieć, bark i inne części ciała.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
35.00 km 33.00 km teren
02:06 h 16.67 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

chce, ale nie moge ;(

Niedziela, 29 stycznia 2012 · dodano: 08.02.2012 | Komentarze 2

Ustaliłem z Niewe, że w związku z mrozem, przyjadę do niego samochodem i dalej ruszymy w KPN. Ustalona godzina to 11.
Jak się umówiłem tak przybyłem. Po drodze na Warszawskiej widzę, że ktoś pedałuje. Myślę sobie, że nie tylko my jesteśmy debilami, żeby przy -15 iść na rower.
Okazało się, że to Radek na kołach nawala do Wiktorowa. Z racji, że do rozjazdu zostało kilka kilo, postanowiłem pociągnąć go za autem w swoim tunelu.
Jak dojechaliśmy okazało się, że Radek był bardzo potrzebujący no i zaczęło się .........
Co było później to już dokładnie opisała Che oraz Niewe.
Dodam, że mi się niestety spieszyło, a towarzystwo rozkręcało się coraz bardziej.
Na rower poszliśmy dopiero przed 13, będąc już raz w sklepie ;)
Całe szczęście, że Roztoka nie miała tego co oni chcieli, bo wtedy spóźniłbym się na 100%.
Po powrocie też chciałem tak jak oni, ale niestety musiałem wracać samochodem.
Dodam, że przed powrotem do domu, byłem w sklepie już drugi raz.
Super niedziela, ale jak się ma napięte gacie tak jak ja miałem, to ciężko to pogodzić.
KPN zimą jest zajebisty. Do tego słońce i cała banda dzików ;)

Update: nie dodałem, że zapomniałem licznika i musiałem czekać na wpis Niewe, aby ściągnąć kilometraż.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
73.02 km 25.00 km teren
03:28 h 21.06 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

jak biały człowiek

Czwartek, 5 stycznia 2012 · dodano: 09.01.2012 | Komentarze 5

Czwartek miał być rowerowy. Czwartek to początek długiego weekendu. W związku z tym umówiłem się z Niewe po pierwsze na rower, a po drugie na ... piwo, jak biały człowiek ;)
Rano wstałem i pogoda pod psem. Kontrolnie dzwonię do Niewe, czy dotarł do pracy na kołach. Okazuje się, że dotarł, więc i ja muszę. Ubieram się w białe i różowe i lecę na kołach do roboty.
Po drodze napotykam na dwa okazy. Nie jestem pewien na początku, ale okazuje się, że są to Hipek z Panią Hipkową. Zamieniamy kilka słów i kawałek pedałujemy razem.
Po przymusowych 8 godzinach powinien stawić się u mnie Niewe, jednak ma opóźnienie. Wyjeżdżam mu na przeciw. Dalej jedziemy na Bemowo, gdzie ja robię przepak, a Niewe jedzie do Bemola.
W Bemolu spędzamy miłe chwile, gdzie znajduje nas nie kto inny jak Che. Po "rozgrzewce" ruszamy w ciemne lasy i docieramy do Wiktorowa.
Tam czeka na nas Rooter i ciepła pizza.
Dalej, no cóż, tańce, hulanki, swawole i inne bijatyki ;)
Rano skoro świt 12 odwiedzam Rooterów i kole 14 ruszamy w drogę powrotną. Che i ja do domu, Niewe się przejechać. Jedziemy praktycznie cały czas terenem, gdzie jest mokro i błotniście. Niestety odczuwając skutki dnia poprzedniego zamulam na moim stary Szkocie przy dźwiękach telepoczących błotników.
W Łomiankach się żegnamy i odbijam do mego rodzinnego domu, gdzie muszę oporządzić trzodę.
Powrót asfaltem bez większych udziwnień. Dzięki temu rozruchowi skutki poprzedniej nocy złagodniały ;)
Wpis niestety jest z dupy bo z dwóch dni, ale nie chciało mi się spisywać i resetować licznika.
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
33.96 km 0.00 km teren
01:45 h 19.41 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

last prezent

Piątek, 23 grudnia 2011 · dodano: 03.01.2012 | Komentarze 6

Pozostał mi ostatni prezent. Z premedytacją zakupiłem prezent z odbiorem osobistym na Służewcu, aby się poturlać na rowerze.
Przy okazji przetestowałem nowe obuwie zimowe.
Wniosek: może trochę mniej, ale i tak mi nogi zmarzły ;( Mam jeszcze do ustawienia bloki, ale szalu nie ma. Myślę, że to problem z krążeniem i pewnie cheevarowy BigFit coś tam za kilka stówek mógłby ten problem rozwiązać, ale na szczęście nie ma zimy.

W przeciwieństwie do Morsa mieszkamy w stolycy i chciałem dokręcić do 5k, ale mi się nie udało. Byłem ciotą i wymiękłem w święta ;(

Z racji tego, ze to ostatni wpis w 2011 to małe podsumowanie:
- towarzysko: poznanie zrytych osobników pt. Radek i Che, uaktywnienie rowerowo Rootera, utrata rowerowa Szwagra, rozpoznany na ulicy przez Hipka
- sportowo - całkiem niezły wynik w Mazovii i starty głównie na Giga, nowy biskupi sponsor
- rowerowo - za mało luźnych i długich wypadów, kilka razy musiałem odpuścić m.in Harpa
Liczę, że 2012 nie będzie gorszy i będzie przede wszystkim więcej przejechanych kaemów i mniej kilogramów masy własnej ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
113.18 km 90.00 km teren
05:17 h 21.42 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pętlunia tralalunia ;)

Niedziela, 18 grudnia 2011 · dodano: 19.12.2011 | Komentarze 25

Ustalenia były takie - jeździmy w niedzielę od rana.
Ja po południu mam rodzinne wyjście więc mam czas do 15.
Zanim zacząłem się zbierać dostałem SMS-a od Niewe, żebym jednak tak wcześniej nie przyjeżdżał. No to się zebrałem trochę później i ruszyłem w stronę jaskini zła.
Poleciałem przez Klaudyn, Lipków i drogą p.poż nr 51, którą już opanowałem ;)
W Mariewie wykonałem kontrolny telefon, głupio myśląc, że Niewe i nieoczekiwanie przebywającego u niego Che wyjadą mi na przeciw, cobym nie musiał nakoorwiać pod wiatr i pod górkę. Oczywiście myliłem się i musiałem z Mariewa dymać do tej wsi na W.
Po postawieniu towarzystwa do pionu, bez większych ceregieli (w sensie tylko po jednym piwie) ruszyliśmy w kierunku NDM.
Jadąc cały czas badałem wiejący wiatr. Zgodnie z naszymi przypuszczeniami od NDM powinno wiać w plecy. Nasz przypuszczenia potwierdziły się. Po małym popasie ruszyliśmy wałem w kierunku Dębe i Zegrza.
Ten odcinek przelecieliśmy szybko i sprawienie bez zbędnych przystanków.
Jedynie Che zarzekała na swoje członki, które nie współpracowały z nią.
O dziwo bez piwa dojechaliśmy do W-wy. Jednak niska temperatura i wiejący wiatr nie sprzyjał na kontemplację przy piwku. Na Modlińskiej posilamy się w MC. Dodam, że Che na rozgrzewkę walnęła loda - takiego w wafelku, bez polewy ;)
Wszyscy Chy jedziemy na Bemowo (ja bo tam mieszkam, Niewe bo ma bliżej do siebie, a Che ..........bo musi dokręcić do stówki ;)
Na miejscu jestem niekoleżeński i spieprzam do domu bo właśnie minęła 15:15.
Reszta poszła do Bemola.
Fajny dzień tralaleń, fajne tereny treleleny no i ogólnie gites śwites ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
63.73 km 40.00 km teren
02:56 h 21.73 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

BTW - czyli wszystkim po drodze

Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 12.12.2011 | Komentarze 3

Ustawka z Rooterem i Niewe. Oni ze swojej wsi, ja im na przeciwko. Jadę do Lipkowa, a dalej pożarówką, na której się pogubiłem. Trochę się pokręciłem, sarny przestraszyłem i wróciłem na główną. W międzyczasie jeden z drugim już się do mnie dobijali bo się lekko opóźniłem. W końcu styknęliśmy się kole Mariewa. Plan był taki, żeby odstawić Rootera na Bródno i po drodze zgarnąć Che z treningu. Jedziemy przez Lipków, Sieraków do Łomianek, gdzie łapię snake'a. W między czasie znajduje się Rooter, który lekko się pogubił, bo lekko odstał od nas. Po zmienie lecimy Jankowym singlem przez Młociny i wypadamy pod mostem Północnym. Tutaj zapada decyzja, że jedziemy Pod rurę na jedno głębsze, gdzie będzie punkt zborny z Che.
Po krótkiej biesiadzie Rooter jedzie na Bródno, a ja jestem odwożony przez Che i Niewe na Bemowo.
Całkiem sporo terenu jak na podmiejskie kręcenie ;)
Kategoria weekend


Dane wyjazdu:
54.75 km 25.00 km teren
02:36 h 21.06 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

spaślak came back ;)

Sobota, 3 grudnia 2011 · dodano: 05.12.2011 | Komentarze 3

Od ostatniego maratonu w Łomiankach nie jeździłem nigdzie dalej, mocniej, szybciej. Jazdy raz w tygodniu w weekend chyba są nie wystarczające bo tym razem odczułem totalny spadek formy.
Ustawiłem się z Rooterem. Dojechałem do niego na kołach. Spokojnie, po asfalcie - luzik. Rooter wskoczył w trykot i poszliśmy w las. Niby fajnie, pogoda spoko, ale jedna górka, druga i w pewnym momencie zaczął mi uciekać. Co jest grane?
Na pewno jedno trzeba przyznać, że Rooter wyrobił się nieźle. Popiernicza po tych lasach jak przecinak. Miejscami mi tchu brakowało, a i nogi zapiekły.
Dziwne uczucie, jak w głowie jest niby jeszcze moc z jesieni, a organizm oświadcza, że dupa, lipa, masakra, the end.
Z braku czasu szybko musieliśmy się rozstać w Truskawiu. Wróciłem przez Lipków, Klaudyn i dalej na Bemowo.
Wieczorem, będąc w tzw. gościach wszedłem na wagę (swojej nie posiadam). Pięć pieprzonych kg więcej. Kuźwa jak to szybko gówno wraca ;)
W związku z tym trzeba chyba jakąś dietę wrzucić, więcej jeździć, biegać......
Wiem, że zaraz znajdzie się milion mądrych w tym temacie, więc wszelkie porady w tym temacie mile widziane ;)
Ktoś mnie kiedyś nazwał spaślakiem na BS no i rzeczywiście tak jest ;)
Do roboty Goro, koniec opierdalania się, nie ma lipy, siła !!!!!!!!!!
Kategoria weekend


stat4u